publicystyka: Prawda - chrześcijańska odpowiedź na niegodziwość i szyderstwo

Prawda - chrześcijańska odpowiedź na niegodziwość i szyderstwo

tłum. Gabriel Szymczak, 03 września 2020

Pisząc do Koryntian, św. Paweł odnosi się do misji chrześcijan jako naśladowców apostołów, naśladowców swoich duchowych ojców podczas prześladowania wiary: „Błogosławimy, gdy nam złorzeczą; znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają”. Oczywiście taka postawa wydaje się niezrozumiała dla osób dbających o swoje prawa. Osób, które nie chcą być traktowane niesprawiedliwie. Które żądają prawdy. Które nie chcą, by spotkała je w życiu jakakolwiek choroba. Które ciągle pytają „Dlaczego?” „Co takiego zrobiłem, że zasłużyłem na takie zachowanie wobec mnie?” Ludzi, dla których bigoteria jest nie do zniesienia. Ale święty Paweł mówi o innym etosie, który wykracza poza to, czego ludzie domagają się jako normalności w życiu i kulturze. Ten etos wypływa z miłości. Nie mówi o milczeniu w obliczu oczerniania, w obliczu prześladowań, w obliczu oszczerstw. Mówi o braku odwetu za niegodziwość, o miłych słowach przeciwko złym, o przebaczeniu nawet oszczerstw.

W tym miejscu musimy zastanowić się nad odczuciem, które może być naszym udziałem - że chrześcijaństwo odrzuca kulturę, w której żyjemy i jej normy lub że wybiera ciągłe milczenie jako postawę nadrzędną, lub przeniesienie kary Bożej z tego życia do następnego. Dla św. Pawła ważna jest mowa. Ale nie naśladująca zło. To nie jest odwet, tak mocny jak stopień, w jakim chrześcijanie cierpią z powodu tego, co się im mówi. Raczej emanuje innym etosem. Chrześcijanie na zło i kpiny odpowiadają prawdą. Uprzejmymi słowami wskazują kłamcom i oszczercom ich niesprawiedliwość i błąd. Są cierpliwi i wyrozumiali w obliczu prześladowań. Nie prześladują tych, którzy są ich prześladowcami. Nie chcą zemsty. Nie trwają w oczekiwaniu, że nadejdzie czas, kiedy będą mogli zmusić innych do zapłaty za to, co uczynili, ale przebaczają im z miłością, mając pełną świadomość, że wierzą w Boga cierpliwości i przebaczenia.

Zatrzymajmy się na chwilę nad tolerancją. Dla dzisiejszych ludzi tolerancja oznacza szacunek dla różnorodności, zwłaszcza seksualnej, i brak fanatyzmu. Oznacza odrzucenie rasizmu. Ta idea tolerancji wywodzi się z kultury, która odrzuciła pojmowanie zachodniego chrześcijaństwa w sprawach nauki, ciała, sekularyzmu. To kultura, która nie chce widzieć tożsamości, będącej czymś wyjątkowym na poziomie narodowym, religijnym lub kulturowym, co może być nadrzędne w stosunku do innej tożsamości. Chce współistnienia bez oceny. To nie jest etos prawosławny. Dlatego boli nas, gdy ktoś atakuje tych, którzy nie zgadzają się z naszą wiarą, z naszym etosem, tych, którzy wybierają grzech jako usprawiedliwiony stosunek do życia. Każdy, kto atakuje innych ludzi z tych powodów, prezentuje postawę z czasów strachu historycznego i wiary, która nie jest autentyczna. Z drugiej strony nie możemy w imię tolerancji zniekształcać prawdy i autentyczności naszej wiary, historii i tradycji. Miłość to nie tylko akceptacja i szacunek dla ludzi, którzy są inni; musimy dodać, że według niej różnorodność nie jest prawdą. Miłość jest granicą między tym, co autentyczne i fałszywe. Miłość to tolerancja, ale i mówienie prawdy.

Dzisiaj wielu ludzi ma taki stosunek do wierzących, który pokazuje, że ich potępiają. Tacy ludzie boją się prawdy wiary i atakują tych, którzy ją wyznają. Oskarżają nas o prześladowanie tych, którzy są inni, ale sami nas prześladują. Więc to, co przywołują, nie jest prawdziwą tolerancją. Oto dlaczego chrześcijanie są wezwani do okazywania swojej aktywnej obecności w Kościele. Prawda jest zachowana w komunii miłości. Nie patrzymy z góry na tych, którzy nie akceptują wiary. Świat funkcjonuje w sposób autorytarny, ale prawdziwa tolerancja wynika z miłości.

Powinniśmy zbadać samych siebie, aby zobaczyć, czy postępujemy zgodnie z etosem św. Pawła w naszych kontaktach z innymi i w naszym chrześcijańskim świadectwie.

o. Temistokles Mourtzanos

za: Pemptousia

fotografia: Bogdan /orthphoto.net/