publicystyka: Nieporządek współczesnego świata

Nieporządek współczesnego świata

tłum. Gabriel Szymczak, 02 września 2020

Zbawienie może być nieporządne.

Wierzę w to z całego serca, więc stwierdzam to na początku tego artykułu. To czyni mnie heretykiem wobec Nowoczesności. Nie tylko wierzę, że zbawienie jest nieuporządkowane – wierzę wręcz, że bałagan jest właściwie nieodłącznym elementem zbawienia. A wraz z tym uważam, że nasza niechęć do bałaganu (we wszystkich sprawach) jest swoistym utrapieniem współczesnego świata i utrapieniem ducha.

Pozwólcie mi wyjaśnić.

Nie myślę źle o tych, którzy cenią czystość i schludność. Zdaję sobie nawet sprawę, że są argumenty, które należy przedstawić na ich poparcie. Ale wszechświat ma tendencję do bałaganu; w fizyce nazywa się to entropią - rzeczy mają tendencję do zwiększania ilości nieporządku. Cywilizacja ludzka zawsze dążyła do odrzucenia entropii świata. Budujemy drogi, a następnie podejmujemy żmudny wysiłek ich utrzymania w porządku, podczas gdy wszystkie siły natury spiskują, aby przywrócić ich wymyśloną czystość do bardziej naturalnego, nieuporządkowanego stanu. Każdy właściciel domu zna niekończącą się pracę, polegającą na powstrzymywaniu sił entropii, ponieważ zainwestował znaczącą sumę pieniędzy w strukturę, której przeznaczeniem jest zawalenie się.

Nasze życie nie jest inne. Bo chociaż istnieje w nas jakaś wewnętrzna chęć uporządkowania rzeczy i nadania im sensu, to przypadkowość dnia działa w przeciwnym kierunku. Często myślałem, że filmy (i powieści) nie reprezentują właściwie tego aspektu naszego istnienia. One zawsze ukazują cud początku i końca. Opowieść przenosi się z jednego punktu tekstu do drugiego, odkrywa kryzys, znajduje punkt kulminacyjny i zakończenie. Dobry film pozostawia w nas poczucie spełnienia. Ale życie takie nie jest. Tuż przed niesamowitą rozmową kwalifikacyjną, która otworzyłaby nowy rozdział w życiu i stanowiła zwieńczenie osobistej historii, prawdziwy bohater dostał ataku serca i umarł. I to wszystko. Film urywa się, obraz na ekranie drży i ukazuje dzieło sztuki, którym jest całe życie, jako znaczące niewiele więcej niż bezsensowne strzępy. I tak się dzieje każdego dnia. Wiele osób nie umiera „pod koniec” swojego życia. Ich życie to przerywany bałagan, który często pozostawia niewyjaśnione wątki i głębokie, nierozwiązane problemy.

Ale Nowoczesność gardzi tym aspektem naszego istnienia. Współczesny świat to triumf ludzkiego intelektu i woli. Jest to poddanie natury sile porządku. Niech przeklęta będzie entropia! Mit postępu to narzucenie uporządkowanej narracji na płótno świata, przekonanie, że rzeczy muszą się łączyć w bardziej rozsądny, użyteczny i produktywny sposób. Nasze życie będzie lepsze, jeśli tylko opanujemy bałagan. Mit sukcesu działa tylko wtedy, gdy świat godzi się być przewidywalny i możliwy do zarządzania, poddając się naszym wysiłkom, aby tak funkcjonował.

Ale tak się nie stanie - nigdy. Świat nie został stworzony do takich zachowań. Nawet w Ogrodzie Eden człowiek musiał „uprawiać go i doglądać”. W Ogrodzie Eden były chwasty! Ktoś bez wątpienia zasugeruje, że nasze „panowanie” nad rybami, ptakami i wszelkimi istotami pełzającymi itp. to przykazanie, aby uporządkować bałagan. Odpowiadam, że to jest jak ujarzmianie burzy. Ryby i zwierzęta pełzające stają się uporządkowane na nasz rozkaz tylko wtedy, gdy są martwe i możemy je ułożyć równo w rzędach. I nawet wtedy entropia zepsucia zamieni ich szeregi w pył.

To tylko obserwacje, jak działa świat. Ale problem, który chcę, żebyśmy zobaczyli, polega na tym, jak działa Nowoczesność - a zwłaszcza jak ona działa w nas. Zinternalizowaliśmy mit postępu i użyteczności. Nie tylko wierzymy, że świat i rzeczy wokół nas mogą być lepsze, ale naszym zadaniem, danym nam przez Boga, jest uczynienie ich takimi. To samo kulturowe polecenie przypisujemy również Pismu Świętemu. Przedstawiamy sobie przypowieść o dobrych szafarzach (tych, którzy zainwestowali swoje talenty i osiągnęli zysk) jako opowieść o tym, jak Bóg ich wychwali i nagrodzi za ich produktywność i użyteczność. Nie zastanawiamy się, czym tak naprawdę jest pełne wiary szafarstwo w Królestwie Bożym.

Co więcej, dręczy nas nieustanny i narastający bałagan w naszym życiu i świecie. Mit kulturowy tkwi głęboko w naszej psychice. Doświadczamy poczucia winy i wstydu w obliczu entropii wiedząc, że mogliśmy wszystko zrobić lepiej i że powinniśmy zrobić więcej. Dla niektórych takie myśli są prawdziwym szaleństwem. Częściej niż czasami są wielkim złem.

Najciemniejsze chwile współczesnego świata nadeszły w wyniku różnych planów „ulepszenia” rzeczy. Nowoczesne państwo znalazło swojego pierwszego wielkiego mistrza w potędze XIX-wiecznych Prus (później Niemiec). Racjonalność została podniesiona na nowe wyżyny, nie tylko na poziomie filozoficznym, ale we wszystkich dziedzinach. Rezultatem było sprawne państwo, skuteczna armia i polityka ulepszania świata, która doprowadziła do dwóch wojen światowych, ludobójstwa i spuścizny ciemności, która nadal jeszcze nie została rozproszona. Inne wizje lepszego świata dążyły do usunięcia irracjonalności religii i wszelkich innych „nieuporządkowanych” ludzkich pragnień. I choć wśród nowych ateistów popularne jest obwinianie religii za konflikty międzyludzkie, religia jest czystym amatorem w porównaniu z bezwzględną skutecznością zracjonalizowanego państwa.

Smutny dramat współczesnego chrześcijaństwa naznaczony jest „poprawą” „produktywności” i „skuteczności”. „Lepszy” Kościół daje nam coraz bardziej głupie i źle wymyślone formy wiary chrześcijańskiej. Stare, należące do głównego nurtu denominacje coraz częściej zamykają swoje podwoje, ponieważ ich niegdyś efektywne formy nie nadążają za gwałtownym przekształcaniem się współczesnej sceny życia.
I tutaj wskażę na jedną z największych zalet prawosławia: jest ono nieodwracalnie bałaganiarskie. Działa z zestawem kanonów, które nie zostały zreformowane przez wieki. Niektóre są tak stare, że data ich powstania ginie w spekulacjach. Jego bałagan jest widoczny na całym świecie - szczególnie w takich problemach, jak nakładające się na siebie jurysdykcje, które wydają się być ciągłym wstydem. Jest to sytuacja, z której inni kpią. Obecnie ten problem wydaje się być priorytetem, choć dopiero okaże się, czy zostanie rozwiązany za naszego życia. Nie jestem tego pewien.

Życie prawosławne jest po prostu chaotyczne (zakładając, że jest właściwie przeżywane). Nie jest to sposób życia dany nam w celu uporządkowania planety. To sposób na bałagan lub sposób na życie z bałaganem. Chrystus – parafrazując - zdeptał bałagan bałaganem. Śmierć to chaos - dla tych, którzy rozumieją. I nie potrzebujemy bać się chaosu bardziej, niż boimy się śmierci z powodu tego, co zrobił i robi nadal Chrystus.

Świat wokół nas jest po prostu wszędzie nieuporządkowany, chaotyczny i naznaczony działaniem entropii. I chociaż „uprawiamy go i doglądamy”, nie możemy go przeklinać ani gardzić jego „zachwaszczeniem”. Powinniśmy rozpoznać i oprzeć się nieustającej pokusie naszych czasów, by wszystko naprawić. Zamiast tworzyć miejsca pracy i domagać się wystarczającej pensji, wypowiadamy „wojnę ubóstwu”, podobnie jak nasi przodkowie walczyli w „wojnie kończącej wszystkie wojny”.

Ponieważ obecny stan rzeczy wydaje się coraz bardziej chaotyczny (Covid, polityka i tym podobne), nasz niepokój rośnie. Wezwanie do alarmu można usłyszeć z każdego zakątka, w tym także w Kościele. Niesprawiedliwość i nieporządek wszystkich rzeczy naciska na nas, zagrażając naszemu istnieniu (a przynajmniej tak się to odczuwa). Pragniemy przywrócenia porządku („normalności”) i możemy to sobie tylko wyobrazić jako efekt lepszego zarządzania. Bez względu na to, jakie co uda nam się przejściowo osiągnąć, z czasem bałagan na świecie powróci. W stworzeniu istnieje logos, porządek, który odzwierciedla Boski Logos, przez który wszystko jest stworzone. Jest to jednak porządek, który należy dostrzec w ramach pozornego bałaganu.

Wszystko dopomaga do dobrego” - to chyba najodważniejsza deklaracja bałaganu, jaką znam (Rz 8, 28). Wielu szybko, a nawet nerwowo zauważa, że zdanie to mówi również: „miłującym Boga, tym, co są powołani według postanowienia, święci”. To z pewnością prawda. Wydaje się, że Jego celem nie jest uczynienie świata bardziej uporządkowanym miejscem, a jedynie uczynienie nas jak Jego chwalebna jaźń.

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/