publicystyka: Zgorszenie Przemienienia

Zgorszenie Przemienienia

tłum. Gabriel Szymczak, 19 sierpnia 2020

Mój biskup niedawno opowiedział historię młodego mężczyzny, którego uczył kilka lat temu. Był prawosławnym z Estonii. Dorastał w czasach sowieckich i nienawidził wszystkiego, co rosyjskie, w tym Kościoła prawosławnego. Pewnego roku zobaczył prawosławną procesję na ulicach swojego miasta - procesję, w której uczestniczył rosyjski biskup (którego również nienawidził i uważał za agenta KGB). Jednak ujrzał biskupa otoczonego światłem. To było doświadczenie, które doprowadziło go do wiary prawosławnej. Mógł nienawidzić tego człowieka, a także Kościoła. Ale niezaprzeczalna chwała Boga ujawniła to, czego nie mogła dostrzec jego nienawiść.

Celem mojego biskupa w podzieleniu się tą historią nie było oczyszczenie Kościoła rosyjskiego z jakiegokolwiek złego postępowania lub współpracy z tymi, którzy czynili zło. Nie miał też na celu uniewinnienia biskupa i ogłoszenia go świętym. To była opowieść o chwale Bożej, jej miejscu i działaniu pomimo naszych błędów i niepowodzeń. 12 apostołów wypędzało demony, uzdrawiało chorych i oczyszczało trędowatych. Nigdzie nie jest powiedziane, że Judasz nie czynił żadnej z tych rzeczy. Bez wątpienia to robił (co sprawia, że jego zdrada jest jeszcze większa).

We wczesnym Kościele istniała herezja, która zaprzeczała skuteczności sakramentów, jeśli były one udzielane przez grzeszników. Debata dotyczyła głównie tych, którzy pod presją prześladowań w jakikolwiek sposób zaprzeczyli swojej wierze lub ulegli wymaganiom państwa pogańskiego. Można o tym myśleć w prosty sposób. Jeśli przykazano nam być świętymi, z pewnością pojawią się konsekwencje, jeśli nie przestrzegamy przykazań. Rzeczywiście, istnieją konsekwencje w kanonach Kościoła, ale konsekwencje te nie obejmują nieskuteczności sakramentów.

Zgorszenie związane z Wcieleniem, z Bogiem, który staje się człowiekiem, wynika z pozornej sprzeczności całkowicie transcendentnego Boga oraz specyfiki i granic ludzkiej egzystencji. To zgorszenie, które pochodzi z dwóch założeń.

Po pierwsze, istnieje założenie, że Bóg jest tak niezadowolony z grzechu, że nie może mieć z nim nic wspólnego lub że grzech w jakiś sposób unieważnia dzieło Boga. Po drugie, istnieje równie odrażające przekonanie, że istoty ludzkie w przestrzeganiu przykazań są zawsze na tyle prawe, że rzeczywiście można powiedzieć, iż trwają w prawdziwej świętości. Pierwszy to błąd dotyczący Boga, drugi to błąd dotyczący istot ludzkich.

Zawsze martwię się słysząc, że „poza Kościołem nie ma łaski”. Nie mogę pojąć, co oznacza takie stwierdzenie. Ponieważ cały wszechświat jest podtrzymywany łaską Bożą, więc takie stwierdzenie - pogląd, że cokolwiek może istnieć poza łaską Bożą - wydaje się być jedynie rodzajem herezji sekularyzmu. Z własnych, tajemniczych powodów Bóg wspiera swoją łaską nawet upadłe anioły. Gdyby tak nie było, przestałyby istnieć. Tylko Bóg istnieje w Sobie i poza Sobą.

Mogę powiedzieć „poza Kościołem nie ma łaski” tylko wtedy, gdy powiem również, że wszystko w całym stworzeniu jest wewnątrz Kościoła. I rzeczywiście uważam, że to prawda. Kościół powstał, kiedy Bóg powiedział: „Niech stanie się światłość”. Sakramenty nie sprawiają, że stajemy się tym, kim nie jesteśmy, ale ujawniają, kim naprawdę jesteśmy. Chrzest i bierzmowanie są rzeczywiście wymagane od osób przystępujących do Komunii Świętej, ponieważ są one podstawową rzeczywistością medycyny nieśmiertelności i ścieżki życia, którą Bóg nam dał. Ale osoba, która została ochrzczona, w żaden sposób nie staje się inna. Staje się w pełni człowiekiem, bardziej prawdziwie takim, jakim została stworzona. „Święty Duch uzupełnia to, czego brakuje”, mówi się w naszych modlitwach.

Istnieją granice, które nazywamy „Kościołem”, ale to pojęcie jest używane do określenia tego, co jest utożsamiane z pełnią życia w Chrystusie. „Kościół” w tym znaczeniu to „to, co jest pojednane”. Św. Paweł mówi, że celem wszystkiego jest „zgromadzenie się w jedno w Chrystusie Jezusie”. To jest w końcu Kościół.

Zbyt często mówimy o Kościele w kategoriach wyznaniowych, w których mamy na myśli ludzi trwających w pełni prawosławia, tak jakby ich „członkostwo” stanowiło cały Kościół. Ale św. Paweł rozszerza Kościół na „wszystko”. W ten sposób trawa i drzewa (a na pewno mąka i wino) są gromadzone w Chrystusie. Eucharystia nie jest zgromadzeniem, które ma wykluczać wszystko inne. Jest to spotkanie, które reprezentuje wszystko inne. „To, co Twoje, od Twoich, Tobie przynosimy”. Czy w całym stworzeniu jest coś, co nie jest własnością Boga? W istocie, członkowie Kościoła, którzy się gromadzą, sami są „pierwocinami” całego Adama.

I tak mamy rzeczywistość pełnych blasku biskupów, którzy mogą być znienawidzeni w Estonii (podobnie jak wielu innych biskupów może być znienawidzonych gdzie indziej). Przemienienie (bo tym było to, co wydarzyło się w tej procesji) Bożego stworzenia jest dla nas po prostu szokiem. Jest przejawem miłości Boga, która ignoruje wszelkie zgorszenia, z wyjątkiem tego, co jest brakiem miłości. Jest to przemienienie, które daje światło i płonie.

Wielu odczuwa słabą pociechę w tym, że przemieniające światło Boga trochę pali. Jednak najczęściej pali oczy tych, którzy oceniają kondycję przemienionych. W ten sposób stają się ślepi.

Przemienienie Chrystusa było ogólnie uważane za wolne od zgorszenia. Pojawił się On na Świętej Górze z Mojżeszem i Eliaszem - jak więc uczniowie mogli się nie radować? Ale tekst opisuje zgorszenie.

Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. (Łk 9: 29-31)

Chrystus mówił do uczniów o swojej śmierci, która miała się dokonać w Jerozolimie, a Piotr Go zganił! Wielkie zgorszenie jest zawsze zgorszeniem Krzyża. Nie ma drogi do prawdziwego zjednoczenia z Bogiem, która nie prowadzi przez Krzyż. Ostatecznie odnosi się to do wszystkich przemienionych, jak również do wszystkich, którzy mają nadzieję kiedykolwiek ujrzeć przemienienie.

Warto zauważyć, że język grecki w tym miejscu nie mówi, że Chrystus rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem o Swoim „zgonie”. Tekst nazywa to Jego „wyjściem”. To nie jest przypadkowy dobór słowa. Jego podróż w śmierć jest Wielkim Exodusem, ścieżką przez Morze Czerwone, które topi mistycznego faraona. To jest Pascha Pańska.

Ta Pascha jest drogą do przemienienia. Sam Mojżesz po Passze prowadzi lud na inną świętą górę. Tam otrzymuje Prawo spisane ręką samego Boga. Kiedy schodzi z góry, jego twarz zostaje przemieniona, a ludzie boją się na niego spojrzeć - i proszą go, aby założył zasłonę.

W Chrystusie zasłona zostaje zdjęta - z wyjątkiem tych, którzy noszą zasłonę zakrywającą swoje serce (2 Kor 3). Ale Bóg jest tak miłosierny, że czasami zdejmuje zasłonę, aby wściekli młodzi ludzie na ulicach Estonii (która może być wszędzie) mogli zobaczyć Jego chwałę i żyć.

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/