publicystyka: O przezwyciężaniu nudy, tęsknoty i smutku

O przezwyciężaniu nudy, tęsknoty i smutku

tłum. Justyna Pikutin, 01 sierpnia 2020

Za każdym razem, przychodząc do świątyni i zwracając się ku szczególnie bliskim świętym, prowadzimy z nimi osobisty dialog: dzieląc się najskrytszymi sekretami, rozmawiając o swoich przeżyciach, prosząc o pomoc, poradę lub modlitwę.
Dzisiaj, w dniu kiedy Cerkiew czci pamięć naszego ulubionego batiuszki - św. Serafina z Sarowa - wyobraźmy sobie, że prowadzimy z nim taką rozmowę. Od razu uprzedzam, że wszystkie odpowiedzi świętego zostały zaczerpnięte z jego żywota.
Tematem przewodnim naszej rozmowy będą nuda, tęsknota i smutek. Duch rozpaczy, smutku, tęsknoty działał na świętego szczególnie mocno, wyczerpując wszystkie jego siły duchowe. Z Bożą pomocą święty przezwyciężył go i wypełnił swoją duszę szczególną radością, którą dzielił się ze wszystkimi, którzy do niego przychodzili i którą dzieli się także z nami.


“Nudzą się tylko ci, których sprawy są nieuporządkowane”

- Witaj, radości moja, czekałem na ciebie.
- Witaj, najdroższy ojcze. Wybacz, że tak rzadko do ciebie zaglądam. Wiele spraw, ciągły pośpiech i zamieszanie. Na pójście do cerkwi i modlitwę prawie nie pozostaje czasu. Ale ostatnio jest mi jakoś szczególnie ciężko, dlatego przyszedłem do ciebie. Naszło mnie uczucie żalu i tęsknoty...
- Tak, z duchem żalu zawsze nierozłącznie działa tęsknota.
- Ojcze Serafinie, pomóż mi w tym nieszczęściu, podpowiedz co się ze mną dzieje?
- Królowa Niebios niech cię pocieszy. Tęsknota, radości moja, zdaniem św. Ojców sprawia, że tak bardzo się zamartwiamy, że zarówno miejsce zamieszkania, jak i ludzie, którzy z nami mieszkają, stają się nieznośni. Pojawia się awersja do zajęć, pojawia się silne pragnienie czegoś, tylko sami nie jesteśmy w stanie zrozumieć czego.
- Ojcze, często włóczę się bez sensu i nie mogę odnaleźć spokoju. Dlatego dzwonię do znajomych, szukam niepotrzebnych spotkań i rozmów. I dopiero wtedy czuję, że jest mi trochę lżej...
- Człowiek owładnięty tęsknotą podobny jest do pustynnego chrustu, który na chwilę zatrzymuje się i zaraz znów jest niesiony przez wiatr. Demon nudy sprawia, że myślimy o bezsensownych spacerach i rozmowach, zakładając, że inaczej niż rozmowami nie można pozbyć się tęsknoty.
- Nie chce mi się modlić i chodzić do cerkwi dlatego, że w żaden sposób nie mogę się skupić i po prostu postać spokojnie.
- Ten demon szczególnie przeszkadza nam w czasie modlitwy i czytania Pisma Świętego. To leży nie tak, a tamto nie tu - mówią myśli - muszę posprzątać. Szatan robi to wszystko po to, by uczynić umysł próżnym i bezowocnym.
- Jak więc mam walczyć z nudą i smutkiem? Jak na nowo odnaleźć siły do działania?
- Lekarstwem na tę chorobę jest modlitwa, wstrzemięźliwość od próżnych rozmów, w miarę możliwości prace ręczne, czytanie Pisma Świętego i cierpliwość. Nudę powinno wyprzedzać surowe i bezdyskusyjne wykonywanie wszystkich nakładanych na nas obowiązków. Kiedy twoje zajęcia uporządkują się, to nuda nie znajdzie miejsca w twoim sercu. Nudzą się tylko ci, których sprawy są nieuporządkowane.
- Ojcze, przyznam ci się szczerze, że kiedy próbuję wszystko odpowiedzialnie wykonywać, utrzymywać porządek w swoich sprawach, to często robię to automatycznie. Wtedy niestety nie daje mi to radości, a często wręcz przeciwnie - oburzenie, że oto staram się, a inni tego nie dostrzegają, postrzegają wszystko jako oczywistość. Z tego powodu uczucie znudzenia tylko się nasila. Jak sobie z tym poradzić?
- Wszystko się zgadza, radości moja! Przecież znudzenie rodzi się z tchórzostwa i próżności. Jak bardzo jesteś niewierzący. Nie dziw się. Kiedy nachodzi cię znudzenie, mów sobie, zgodnie z nauką św. Izaaka Syryjczyka: znów pragniesz nieczystości i haniebnego życia. I jeśli myśl powie ci: wielkim grzechem jest zamartwianie się - to odpowiedz jej: zamartwiam się, ponieważ nie mogę żyć w nieczystości. Umrę tu, by nie zobaczyć prawdziwej śmierci mojej duszy przed Bogiem. Wolę umrzeć tu w imię czystości, niż żyć w świecie haniebnym życiem. Wybrałem tę śmierć moim grzechom. Zniosę tę złość, by nie zostać pozbawionym niebiańskiej nadziei.
- Ojcze, pomódl się za mnie, wstaw się za mną przed Bogiem, by posłał mi On siły i błogosławił nowy początek tego życia.
- Niech Bóg pomoże ci, moje dziecko!

“Wystrzegaj się rozpaczy, gdyż z niej powstaje wszelkie zło”

- Ojcze, pomóż mi zrozumieć również rozpacz. Wiem, że dosadnie doświadczyłeś tej słabości, jednak zdołałeś - z Bożą pomocą - ją przezwyciężyć. Opowiedz proszę o tym dokładniej, bym i ja nie wpadł w sidła tej pokusy.
- No cóż, radości moja! Rozpacz ma dwa oblicza: naturalne i pochodzące od złych mocy. Inaczej nuda lub też zmęczenie duszy, które nazywane są także smutkiem. Czasami człowiek jest w takim stanie, że wydawałoby się łatwiej będzie mu popełnić samobójstwo lub też być nieprzytomnym, niż dłużej przebywać w tych niewyobrażalnych męczarniach. Chcemy jak najszybciej wyjść z tej sytuacji.
- Co jest przyczyną naturalnej rozpaczy?
- Naturalna rozpacz - jak uczy św. Warsonofiusz - powstaje z bezsilności, kiedy człowiek jest wyczerpany i potrzebuje po prostu odpocząć. Prześpi się trochę i znów będzie radosny.
- A co jest przyczyną rozpaczy pochodzącej od złych mocy?
- Kiedy jest na to wola Boża - mówi św. Izaak Syryjczyk - by pogrążyć człowieka w wielkim cierpieniu, pozwala On mu wpaść w ręce tęsknoty. Ona rodzi w nim ogromnej siły rozpacz, w której człowiek doświadcza duchowego ucisku, a jest to przedsmak piekła, skąd pochodzą tysiące pokus: wstyd, gniew, bluźnierstwo, narzekanie na swój los, zdeprawowane myśli itp.
- Z jakiego powodu tak się dzieje?
- Z powodu braku zrozumienia! Ponieważ człowiek nie potrudził się, by znaleźć od tego lekarstwo. A lekarstwo na to jest jedno. Lekarstwo, przy pomocy którego człowiek szybko odnajduje pocieszenie w swojej duszy.
- I co jest tym lekarstwem?
- Pokorna mądrość serca. Niczym innym człowiek nie zdoła zburzyć muru tej skazy, a przeciwnie - dociera do niego, że ten wał go przewyższa.
- A jak osiągnąć tę pokorną mądrość serca?
- Długotrwałym wyrzeczeniem się samego siebie i bezustanną mobilizacją. Za wszystko powinniśmy dziękować Bogu i podporządkowywać się Jego woli; powinniśmy również powierzać Mu wszystkie swoje myśli, słowa, działania i starać się, by wszystko służyło wyłącznie Jego zadowoleniu.
- Ale przecież takie życie to wielki trud!
- Zgadza się, radości moja! Asceza wymaga cierpliwości i wielkiego serca, gdyż miłość do całego świata ukorzenia się wyłącznie długotrwałą pracowitością.
- Od czego więc powinienem zacząć?
- Od modlitwy, czytania i prac fizycznych. Odosobnienie, modlitwa, miłość i wstrzemięźliwość są istotą czterokołowego powozu, wznoszącego duszę na niebiosa.
- A co należy czytać?
- Świętą Ewangelię, Listy Apostolskie, Psałterz, dzieła św. Ojców, żywoty świętych. Czytanie Słowa Bożego w samotności i przeczytanie całej Biblii ze zrozumieniem niesie za sobą wiele korzyści. Za każde takie ćwiczenie, poza innymi dobrymi uczynkami, Bóg w swojej miłości nie zostawi człowieka i wypełni go darem rozumienia.
- Tak, żywoty świętych zupełnie zaniedbaliśmy... Jeśli Ewangelię choć czasami otwieramy lub słyszymy fragmenty na nabożeństwach, to lekturę żywotów świętych zupełnie odstawiliśmy. Widocznie stąd też bierze się wiele naszych nieszczęść, przecież nie mamy wzorów do naśladowania, nie naśladujemy ascezy chrześcijan. Dlatego też nie wiemy, jak się zachować, jak walczyć z pokusami, jak przezwyciężać trudności na naszej ziemskiej drodze życia, a także jak bronić swojej wiary prawosławnej...
- Wszyscy święci, których wychwala Cerkiew Chrystusowa, zostawili nam, po swoim zaśnięciu, swoje życie jako wzór do naśladowania, wszyscy tak samo jak my podlegali pokusom, jednak poprzez wypełnianie z dokładnością wszystkich przykazań Chrystusowych i wkładając w to całe serce, doszli do ideału i zbawienia, osiągnęli łaskę, stali się godnymi darów Ducha Świętego i odziedziczyli Królestwo Niebios. Przed nimi cała chwała tego świata jest niczym, wszystkie przyjemności świata i cienie nie mają tego, co przygotowane zostało kochającym Boga w niebiańskich pałacach - tam panuje wieczna radość i święto.
- A my przywiązujemy się do wszystkiego ziemskiego, do: ludzi, spraw, bogactwa, sławy i praktycznie nie wierzymy w przyszłe życie. Dlatego też załamujemy się.
- Radości moja! Wystrzegaj się załamania, gdyż z niego powstaje wszelkie zło. Błagam cię, zachowaj spokój serca i wtedy wokół ciebie zbawią się tysiące.
- Tak, ojcze, często słyszałem to przykazanie. Ale jak to zrobić, od czego zacząć?
- Przede wszystkim należy upiększać się milczeniem, gdyż, jak mówi św. Ambroży z Mediolanu, widziałem wielu, którzy przez milczenie osiągnęli zbawienie, a gadulstwem - nikogo. I jeszcze któryś ze św. Ojców mówi: milczenie jest tajemnicą przyszłego życia, słowa to narzędzia świata doczesnego.
Jeśli ktoś obrazi nas słowem lub uczynkiem, a my zniesiemy wszystkie urazy zgodnie z Ewangelią - to będą to nasze więzy i włosiennica! Te duchowe więzy i włosiennica - są ważniejsze od tych żelaznych, które zakładają na siebie ludzie. To napełnia naszą duszę spokojem.
Gdybyś wiedział, jaka radość, jaka słodycz czeka duszę sprawiedliwego w niebie, to zdecydowałbyś się w doczesnym życiu znosić wszelkie cierpienia, prześladowania i kłamstwa z wdzięcznością. Tam nie ma chorób, rozpaczy i westchnień. Tam panuje niewypowiedziana słodycz i radość.
- Dlaczego, ojcze, nie mamy tak surowego życia, jak asceci w dawnych czasach?
- Ponieważ brakuje nam odwagi. Gdybyśmy byli zdecydowani, to żylibyśmy tak, jak dawniej ojcowie, którzy zabłysnęli swymi trudami i dobrą chwałą, ponieważ łaska i pomoc Boża dla wierzących i całym sercem szukających Boga obecnie są takie same, jak wcześniej, gdyż jak mówi słowo Boże: “Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.” (Hbr 13,8)

“Nie ma dla nas drogi rozpaczy, ponieważ Chrystus wszystko zwyciężył, Adama wskrzesił, Ewę wyswobodził, śmierć uśmiercił”

- Ojczulku Serafinie, proszę cię, daj mi kilka rad, bym mógł kierując się nimi podążać przez życie i nie rozpaczać.
- Oto co powinieneś robić: robią ci wyrzuty - ty ich nie rób; prześladują cię - znoś cierpliwie; bluźnią - chwal; osądzaj sam siebie, a Bóg cię nie osądzi, podporządkowuj swoją wolę - woli Bożej; nigdy nie schlebiaj; poznawaj w sobie dobro i zło: błogosławiony jest człowiek, który je zna. Kochaj swego bliźniego.
Jeśli będziesz żył dla ciała, to zrujnujesz zarówno duszę, jak i ciało; a jeśli będziesz żył z Bogiem, to oboje zbawisz. Kto prawdziwie chce być uczniem Chrystusa, ten nie ma żadnej władzy nad sobą, by robić cokolwiek dla siebie. Gdyż to, co robione jest z własnego zamysłu, nie jest miłe Bogu, nawet jeśli wydaje się być dobrym.
Wezwiemy imię Boga i zostaniemy zbawieni. Jeżeli mamy imię Boga na ustach - jesteśmy zbawieni.
Pokora i posłuszeństwo wykorzeniają wszelkie pokusy i zasadzają wszelkie zalety.
Znosząc upokorzenia, obelgi i zniewagi oczyszczamy się i stajemy się jak srebro - czyści, błyszczący, zahartowani ogniem.
Pamiętajcie słowa apostołów: “Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie” (1 Tes. 5, 16-18). 
Nie ma dla was drogi rozpaczy, ponieważ Chrystus wszystko zwyciężył, Adama wskrzesił, Ewę wyswobodził, śmierć uśmiercił.
Nigdy nie jedz do syta, zostaw miejsce dla Ducha Świętego.
Trzeba kochać wszystkich, a szczególnie Boga.
Nie trąb, ale kiedy trzeba - nie milcz.
Nie zapominaj przesyłać dary tym, którzy cię obrazili. Bóg cierpliwie wytrzymuje i ty rób tak samo.
Bóg wybacza i ty wybaczaj.
- Dziękuję, drogi ojcze! Błogosław.
- Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, miłość Boga i Ojca, i wspólnota Świętego Ducha, niech będą z wami wszystkimi przez całe życie wasze, w chwili śmierci i po waszej śmierci. Chrystus zmartwychwstał!
- Zaprawdę zmartwychwstał!
- Idźcie w pokoju. Wasz pokorny Serafin.

przygotował Igor Andrejew

za: pravoslavie.ru

fotografia: alik /orthphoto.net/