publicystyka: Niewidzialna walka. Rozmowa z archimandrytą Efremem z Arizony. Część I

Niewidzialna walka. Rozmowa z archimandrytą Efremem z Arizony. Część I

tłum. Michał Diemianiuk, 15 lipca 2020

“Dziś łaska Ducha Świętego nas zebrała”. Ostatni raz byłem tu cztery lata temu, po czym wyjechałem do monasteru i cztery lata mnie tu nie było.

Mieliśmy święty obyczaj zbierać się tu po spowiedzi, żeby porozmawiać na tematy nie odnoszące się do spowiedzi. Dlatego że spowiedź to rzecz osobista, a tu możemy porozmawiać na ogólne tematy, o tym, co odnosi się do zbawienia wszystkich.

Moja radość jest szczególnie wielka dlatego, że po tylu latach znowu się tu spotykamy, bowiem to spotkanie przypieczętował Duch Święty, nasz Chrystus, Który jest Miłością. I ten, kto ma miłość - ten ma Boga w sobie, a kto ma Boga w sobie - ten ma miłość, a miłość wyraża obecność Boga.

* * *

Ojciec Jan poprosił mnie, abym powiedział kilka słów o walce, którą prowadzi przeciwko nam diabeł i jakiej sztuki używa, jakich zdolności, żeby nas pochwycić i obalić, żeby zniewolić nasz umysł, serce i zmysły, żeby nas zanieczyścić, aby pojmać nas i pogrążyć w swoim smrodzie, żebyśmy pozbawili się Chrystusowego oświecenia.

Apostoł Paweł mówi, że walka chrześcijanina “nie jest przeciwko ciału i krwi, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw władcom świata ciemności wieku tego, przeciw duchom zła pod niebem”. Przez to on chce powiedzieć, że nasza walka nie jest podobna do tej, w której walczymy z człowiekiem albo kilkoma ludźmi, kiedy leje się krew i trwa fizyczna walka. Nie prowadzimy takiej walki, ale inną - umysłową, duchową walkę, w której walczymy nie ciałem, a duchem. Duch przeciwko duchowi. Dusza człowieka jest duchem. Dusza człowieka to byt duchowy, osobowość.

Ta osobowość przejawia się za pośrednictwem członków fizycznego ciała. Podobnie do tego, gdy widzimy jakiegoś człowieka, który mówi tak i tak, i to wyraża jego osobowość i byt, tak i dusza człowieka jest duchowym bytem duchowego człowieka, mającym pewną formę i wygląd. Mogę powiedzieć, że ten człowiek, wewnętrzny człowiek, jawi się prawdziwą poruszającą siłą, która wyraża się w zewnętrznym człowieku.
 
* * *

Diabeł jako duch podstępny bardzo dobrze włada sztuką wprowadzania nas w grzech. On podchodzi umiejętnie, z wielkim doświadczeniem, i dobrze włada tą sztuką - jak nas obalić, żeby uczynić nas grzesznikami w oczach Bożych. I przynosi nam myśli, które wcale nie są prawidłowe i dobre. I za pośrednictwem marzenia popycha nas w różne grzechy.

Marzenie przychodzi obrazami, twarzami, rzeczami; i przez obrazy i twarze on popycha naszą myśl, popycha nasz umysł, porusza serce, żebyśmy pragnęli rzeczy, które nie są miłe Bogu, które nie podobają się Bogu, a podobają się tylko temu czarnemu - mrocznemu i śmierdzącemu. On jest śmierdzący i wrogi Bogu, i takim samym chce uczynić i człowieka - wrogiem Boga i tak samo śmierdzącym.

Ponieważ wie, że za swoje uczynki pójdzie do piekła, to chce, żeby i człowiek czynił to samo i poszedł do otchłani razem z nim. Po pierwsze, on chce zaspokoić swoją złość, zawiść, zazdrość, nienawiść.

A po drugie, on chce zasmucić Boga i powiedzieć Mu: “Widzisz, stałeś się Człowiekiem, żeby zbawić człowieka. Ukrzyżowałeś się dla człowieka, przelałeś Swoją Krew dla człowieka. Ale niczego nie osiągnąłeś! Zabrałem od Ciebie tych ludzi”. I w ten sposób on chce zasmucić naszego Dobrego Pana.

* * *

Święci Ojcowie charakteryzują diabła, grzech jako lwa (Hi 4, 11). Diabeł przychodzi pod postacią malutkiej rzeczy, malutkiej myśli, która jest podobna do mrówki. Ta mrówka, ta maleńka myśl, to maleńkie poruszenie przez myśl, przez marzenie, przez cielesny zmysł może stać się grzechem.

Ktoś może powiedzieć: to tylko maleńka myśl, to tylko maleńka uwaga poświęcona złemu pomysłowi, złej myśli, złemu grzesznemu marzeniu, które przychodzi i atakuje umysł. Przecież marzenie nie jest czymś ważnym, nie zwracaj na nie uwagi, to nie zło. To na razie tylko mrówka. A co jeśli pozostawić tę myśl, to maleńkie marzenie, maleńkie cielesne uczucie, jeśli go nie wygnać, nie zniszczyć - co jest tak łatwe, jak rozdeptanie mrówki? My tak robimy - i koniec wszystkiego.

Jeśli nie zdepczemy jej, to ta mrówka po cichutku, po cichutku, uwiedzie nas bez przeszkód i stanie się jak lew - wielki i drapieżny. I kiedy powstajemy, żeby go chwycić: “O! To już jest niebezpieczne i nie na moje siły!” I ponieważ ta mrówka stała się lwem, walka staje się bardzo trudna i niebezpieczna.

Święty mnich Efrem Syryjczyk mówi: “Patrz, diabeł nie podchodzi do ciebie zwyczajnie, on nie jest głuptasem, jego nie tak łatwo pokonać, patrz, pokonuj zło na samym początku, żeby nie stało się lwem, bo wtedy może połamać tobie kości”. Dlatego teraz, póki jest maleńkie, teraz, kiedy myśl jest słaba, kiedy marzenie nie jest potężne, jak tylko się pojawi - wykorzeniaj, wyganiaj je niezwłocznie, przegoń marzenie, zmień pomysł, i weź oręż w swoje ręce.

Co to za oręż? Imię Chrystusowe! “Orężem stanie się prawda Jego”. Obroń się Imieniem Boga Jakuba! “Obroni cię Imię Boga Jakubowego”! Imieniem Boga Jakuba jest Chrystus!

I tak, on mówi, weź oręż w swoje ręce i bij to małe, co wydaje się tobie małym. Bo jeśli ty nie uderzysz go orężem teraz, to będziesz zmuszony zrobić to pojutrze z wielkim bólem. Będziesz zmuszony przygotować miecz. Po co ponosić takie koszty i trudy w przyszłości, kiedy teraz łatwo to przerwać i uchronić się od kłopotów w przyszłości.

* * *

Tak więc, jak mówią święci Ojcowie, “bądź trzeźwy we wszystkim!”, zgodnie z apostołem Pawłem. Bądź uważny we wszystkim, trzeźwy we wszystkim, nadzoruj wszystko, pilnuj wszystkich swoich myśli i uczynków.

Nie pozostawiaj niczego, co może ciebie omamić. Strzeż swoich oczu, myśli, marzeń, poruszeń ciała, serca. Wszystko niech przechodzi przez kontrolę oświecenia od Boga. Czy to jest od Boga - czy nie? Powinienem to przyjąć - czy nie? I kiedy zrozumiem, że to jest złe - oho! - stop! Uderzam w to modlitwą - i koniec z tym. Walka przerwana, i dalej nie postępuje.

Weźmy na przykład małego guzka, co w naszych czasach bardzo często spotyka się u kobiet na piersi. I od razu przychodzi myśl: czy on mi nie zaszkodzi? Trzeba biec (do lekarza). A jeśli powiedzieć: “To nic, przejdzie, nie będę się tego bała, jeszcze się zdenerwuję”. Wówczas ten pozostawiony guzek zacznie się rozwijać, i na ile go zostawisz, na tyle nabierze siły i później będziesz musiała przeprowadzić bolesną operację. Zagrożenie wzrośnie i może przejść w raka. I potem będziesz mieć także inne problemy ze zdrowiem.

Tak więc, gdy tylko ujrzysz, że ten guzek się pojawił - biegnij i usuń go. Mały trud, mały ból - i nadzieja na przeżycie staje się wielka.

Nasz Chrystus uzbroił nas bronią Światłości. Broń Światłości, to krótko mówiąc dary Ducha Świętego. Miłością pokonujemy nienawiść. Złe myśli, które przynosi nam diabeł, pokonujemy dobrymi myślami. On przynosi nam bluźnierstwo przeciwko Bogu, przeciwko Najświętszej Bogurodzicy, przeciwko wierze, a my to odpieramy Imieniem Chrystusowym, Imieniem Przenajświętszej Bogurodzicy i prawymi dogmatami naszej wiary.

Podobnie do tego, jakby ktoś zaczął brzytwą podcinać sobie żyły - wiemy, że się wykrwawi i umrze. Nie może wykonać żadnych ruchów, żadnych działań, mówiąc prościej, taki człowiek umiera.

Kiedy chrześcijanin odetnie “żyły” - demoniczne myśli, wówczas przerwie się u niego pociąg do grzechu. Jeśli myśli i marzycielska część umysłu staną się czyste, to znaczy, że to, co sobie wyobrażamy, nie będzie grzeszne, że nie pozwalamy, aby nasz umysł zajmowały myśli, obrazy, grzechy. Obcinamy je bojaźnią Bożą.

Nie powinienem pozwalać sobie myśleć o grzechu, żeby grzech nie pozostawał we mnie i zajmował mnie, bo zasmucę Ducha Świętego. Wówczas dosłownie brzytwą Słowa Bożego i Bożymi, duchowymi myślami obcinam “żyły”, którymi przychodzi siła szatana i popycha mnie do grzechu. Wtedy przerywam poruszenie, podjudzanie i pobudzenie od diabła i namiętności, żebym wpadł w grzechy, które w oczach Bożych czynią człowieka grzesznym i nieczystym.

* * *

I tak, kiedy jesteśmy uważni wobec siebie z bojaźnią Bożą, kiedy zważam na każdą myśl, każdy obraz i wszystko, co widzę, i sprawdzam to bojaźnią Bożą i prawem Bożym, wówczas nie pozwalam wejść we mnie złej rzeczy, złemu przedmiotowi, temu złu i smrodowi diabła. Ja nie pozwalam, żeby to weszło we mnie. To znaczy-  zatrzymuję to na zewnątrz.

To jest podobne do tego, jakby ktoś stukał w moje drzwi, te drzwi znajdują się od strony ulicy i on stuka w drzwi, żeby wejść do środka. Po ulicy chodzi wielu ludzi. Każdy, rzecz jasna, może zastukać w drzwi, ale ja powinienem popatrzeć, czy ten, który puka, to swój czy obcy? Biały czy czarny? Rozbójnik czy dobry człowiek? On jest swój czy obcy?

Kiedy zaś zobaczę, że to czarny, obcy, zbój, kiedy jego wygląd nie wzbudza zaufania, to ja mu nie otworzę - niech stuka do drzwi! A jeśli powiem sobie: “No, jeśli trochę mu otworzę, to popatrzę, co on mi powie”.

Ale jak tylko ty mu nieco otworzysz, on od razu spróbuje wejść do środka. I jeśli on mnie pokona, to wejdzie na korytarz, zdobywając w ten sposób część mojego domu. Jeśli zaś ja nie okażę mu i tam należytego oporu, żeby wygnać go na zewnątrz, to zacznie mnie popychać, popychać dalej, do pokoju. Jeśli zaś ja i stamtąd nie będę mógł wygnać go na korytarz, a z niego na zewnątrz, to on mnie tam schwyta i zwiąże. A jeśli zwiąże, to zabije.

* * *

Co więc powinniśmy robić? Jak już było powiedziane, powinniśmy w ogóle nie otwierać drzwi. Jak tylko zobaczymy, że to nasz wróg, że jest niebezpieczny - to w ogóle nie otwierajmy drzwi! I w ten sposób uratujemy się od tych wszystkich problemów, które się pojawią, jeśli otworzymy.

I tak, jeśli przychodzi myśl nieczysta, zła, wroga, demoniczna, to nie otwierajmy drzwi i nie zaczynajmy jej badać i prowadzić z nią rozmowy. “Cały jesteś czarny! - żadnej rozmowy!” I od razu - bum! - “Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną! Przenajświętsza Bogurodzico, pomóż mi!” I tak go zabijamy i ratujemy się. I pozostajemy w spokoju.

W ten sposób prowadzi się walkę umysłu przeciwko diabłu, który na tyle jest niebezpieczny, że może zabić naszą duszę. Żebyśmy nie trafili do raju, do Boskiej Światłości. Zamiast żyć z aniołami i świętymi, pójdziemy w mrok, w smród piekła, gdzie otrzymamy odpłatę za swoje uczynki i pozostaniemy na wieki z demonami - na samą myśl o tym teraz doświadczamy strachu i cierpimy.

Przypuśćmy, że będziemy żyć z nimi i będziemy mieć ich na swoich barkach wiecznie. Ale skąd to wszystko? Skąd to wszystko pochodzi? Stąd, jak teraz myślimy. Pomyślcie, jakie to ma znaczenie! Patrzcie, jakie konsekwencje: raj - piekło. Bóg - diabeł. Światłość - mrok. Piękny zapach - smród. I to wszystko na wieki!

Na czym to wszystko się opiera? Na tym, jak teraz myślę. Czy przyjmuję złe myśli, złe marzenia. Od tego to wszystko się zaczyna! W konsekwencji ogromne znaczenie ma to, że teraz powinniśmy chronić nasz umysł w czystości przed myślami grzesznymi, brudnymi i namiętnymi. A powinniśmy mieć myśli światłe, święte oraz Imię Chrystusowe. I w ten sposób zbawimy się od piekła i trafimy do raju.

* * *

Pewnego razu pogański kapłan był pośród mnichów, i powiedział mnichom: “Czy kiedy się modlicie - do was mówi Bóg? Odpowiada wam?” Oni mówią do niego: “Nie”. “A mi - mówi on - odpowiada bóg! Jeśli wam nie odpowiada Bóg - to znaczy, że wasze modlitwy nie są czyste”.

I ojcowie mówią potem: “Mówi prawdę. Jemu odpowiada diabeł, ponieważ on mu służy i jemu się kłania. Jednak o nas on słusznie powiedział. Bowiem ponieważ nie otrzymujemy od Boga odpowiedzi na nasze modlitwy, to znaczy to, że nie modlimy się dobrze, że u nas jest nieprawidłowo. Nasza modlitwa spotyka jakieś przeszkody i nie dochodzi dobrze do Boga”.

To znaczy, że kiedy się modlimy i przyjmujemy myśl, albo kiedy umysł ucieka od nas i rozprasza się tam i siam, wtedy nasza modlitwa ma formę bez treści. Dlatego, kiedy się modlimy, to postarajmy się, żeby umysł nie uciekał i żeby nie zajmował się rzeczami nie mającymi żadnego odniesienia do modlitwy, którą odmawiamy w tym czasie.

Powinniśmy rozumieć to, co mówimy do Boga w modlitwie. Bo jeśli nie rozumiemy tego, co mówimy, to jak oczekujemy, że Bóg zrozumie to, co my Mu mówimy? Nie rozumiemy w tej chwili, kiedy modlimy się do Boga, tego, co mówimy, ponieważ nasz umysł ucieka, a język mówi, ale umysł ucieka w inne miejsce i czasami mówimy: “No ale odmówiłem tę modlitwę, powiedziałem Ojcze nasz, Symbol wiary”. Ale te słowa nie mają siły, ponieważ umysł uciekł.

* * *

 
Notka biograficzna

Archimandryta Efrem z Filoteu, Arizoński (w życiu świeckim Ioannis Moraitis, 24.06.1928 - 08.12.2019) - asceta, pasterz, apostoł Ameryki, dzięki trudom którego odrodziło się życie monastyczne w licznych atoskich skitach, a także założono 19 prawosławnych męskich i żeńskich monasterów w USA i Kanadzie.

W 1947 roku osiedlił się na Atosie, został nowicjuszem znanego starca Józefa Hezychasty “mieszkającego w pieczarach” i spędził obok swego nauczyciela 12 lat, aż do śmierci nauczyciela.

W 1973 roku hieromnicha Efrema wybrano na przełożonego jednego z najstarszych atoskich monasterów klasztoru świętego Filoteusza, gdzie ojciec Efrem wprowadził praktykę i regułę Józefa Hezychasty.

W 1979 roku w jednej z klinik Kanady archimandryta Efrem przeszedł operację chirurgiczną. Po udanym leczeniu zaczął regularnie odwiedzać grecką diasporę i wkrótce przeniósł się do USA aby karmić swoje stado i odrodzić upadłe duchowe życie prawosławnych greckich wspólnot Ameryki Północnej

W 1995 roku na bezwodnej pustyni stanu Arizona starzec założył klasztor ku czci świętego mnicha Antoniego Wielkiego, gdzie osiadł sam i gdzie 8 grudnia 2019 roku odszedł do Pana w 92. roku życia.

za: valaam.ru