publicystyka: Pozwolić Bogu nas uzdrowić

Pozwolić Bogu nas uzdrowić

tłum. Gabriel Szymczak, 11 lipca 2020

Nigdy nie byłem zbytnio religijny. Wiem, że to może zabrzmieć szalenie, ponieważ z mojego wywodu będzie wynikać, że jestem kapłanem Kościoła prawosławnego i dlatego jestem głęboko zaangażowany w to, co uważamy za działalność religijną, na przykład w prowadzenie nabożeństw. Ale poczekaj kilka minut i pozwól mi wyjaśnić.

W szkołach, do których się chodziłem, uczono nas uważnego patrzenia na naszą wiarę i inne formy religii, aby sprawdzić, czy były między nimi jakieś różnice. Jak pamiętam, nikt nie wymuszał na nas określonych wniosków, ale dość oczywiste było, że istnieje jedna główna różnica między drogą podążania za Chrystusem a innymi ścieżkami.

Na tych innych ścieżkach, które badamy, ludzie poszukiwali Boga. To był główny ruch - że tak powiem, z tego świata do kolejnego. Jednak w chrześcijaństwie i jego siostrzanej wierze – judaizmie - to Bóg szuka ludzi. W rzeczywistości jest to temat jednej z moich ulubionych książek ze świata żydowskiego, autorstwa wielkiego rabina Abrahama Jozuego Heschela. Jedna stara historia mówi, że Bóg wstaje rano, chowa się w Swoim stworzeniu, a następnie czeka w nadziei, że ludzie Go znajdą. Ale to On uczynił pierwszy krok i przyszedł do nas.

Wiem, że wiele osób, nawet jeśli tego nie wie lub nie potrafi wyrazić słowami, szuka Boga w trudnym i pełnym zakłopotania czasie. A poszukiwanie może być naprawdę nieskończone. Możesz być poszukiwaczem przez całe swoje życie i nigdy nie dotrzeć do domu. I to poszukiwanie Boga, z poczuciem odnalezienia Boga lub bez niego, jest tym, co charakteryzuje „religię”.

My, chrześcijanie, uważamy jednak, że Bóg uczynił ostateczny krok, całkowicie wchodząc w ludzkie trudne położenie. Bóg przejmuje inicjatywę. Bóg przybył z innego świata, aby ogłosić, że ponownie zgromadzi nas wszystkich w Swoich ramionach - a następnie czyni to przez krzyż i podniesienie do nowego życia.

Nasza ludzka kondycja, zarówno nasze skazy, jak i ślady piękna, została wzięta do Boga, ponieważ Bóg przyszedł do nas jako istota ludzka. To sedno wiary chrześcijańskiej. Święty Cyryl Aleksandryjski ujął to w ten sposób: wszystko, czym jesteśmy, musi zostać przywrócone do wspólnoty z Bogiem, lub nie będzie istnieć. Nie możesz niczego pominąć, szczególnie tego, co jest „złe”.

Znam całkiem sporo ludzi, którzy opuścili kościoły, ponieważ nie czuli, że zostali zaakceptowani. Ukryli się przed innymi ludźmi, ponieważ myśleli - słusznie lub niesłusznie - że inni nie zaakceptują ich za to, kim są. Ukryli więc swoją nieroztropność, rozwody, złe relacje z dziećmi, uzależnienia i tak dalej. Najwyraźniej myśleli, że nie zostaną przyjęci, jeśli przyznają się do - czego? - bycia w pełni człowiekiem. Ale nie możesz zostać uzdrowiony, jeśli nie chcesz, aby Bóg sięgnął do każdego zakątka twojego życia i po raz kolejny cię uzdrowił.

Wszyscy jesteśmy oddzieleni i wyobcowani od Boga i od innych ludzi. Jesteśmy także wyobcowani z naszych najgłębszych jaźni. Chrystus przyszedł, aby odnowić naszą głębię i przywrócić nas do relacji z innymi. Robi to właśnie po raz kolejny, otwierając naszą zablokowaną relację z Bogiem. Jeśli Kościół nie komunikuje tego właściwie, to wpadliśmy w pułapkę religii, której celem jest ukierunkowywanie ludzi na sięganie poza ten świat w poszukiwaniu jakiegoś wydumanego spełnienia, a nie pozwalanie, by Bóg uzdrowił nas tu i teraz.

o. Gabriel Rochelle

za: St. Anthony of the Desert Orthodox Mission

fotografia: bogdan /orthphoto.net/