publicystyka: Teofania

Teofania

tłum. Gabriel Szymczak, 19 stycznia 2020

Stałem nad rzeką Jordan, gdzieś na jej szlaku przez Izrael. Byłem z grupą pielgrzymów prowadzonych przez metropolitę Kallistosa (Ware), zgromadzonych na Wielkim Błogosławieństwie Wody. Okazało się, że byłem jedynym duchownym, który przyniósł epitrachelion, więc pożyczyłem go metropolicie na służbę. Na początku nabożeństwa zauważyłem ławicę ryb na krawędzi wody, obserwującą biskupa równie chętnie, jak my wszyscy.

Wielki jesteś, Panie, i przedziwne są Twoje czyny i żadne słowo nie podoła, by móc wysławiać Twoje cuda!

Głos metropolity zagrzmiał oxfordzkim akcentem po drugiej stronie doliny, brzmiąc jak głos Boga. Miejsce, w którym się zebraliśmy, zostało również wybrane przez małe grupy protestanckich pielgrzymów, którzy najwyraźniej zgromadzili się, aby wzajemnie się chrzcić. Na dźwięk głosu biskupa wszyscy zatrzymali się, aby słuchać.

Słowa modlitwy nad wodami trwały dalej. Napisane przez św. Sofroniusza z Jerozolimy w VI wieku, miały ten sam styl, co u św. Bazylego: ciągi dopowiedzeń towarzyszyły niemal każdemu stwierdzeniu, rozszerzając, odbijając, objaśniając i wyjaśniając każdą frazę jeszcze większą liczbą linii z Pisma Świętego.

I wtedy coś wpadło mi w ucho – coś, co wybudziło mnie z rytmu słów:
I daj jej łaskę zbawienia, błogosławieństwo Jordanu.
Cóż, jest to dziwne stwierdzenie, kiedy stoi się nad wodami Jordanu. Czy wody Jordanu nie są zawsze wodami Jordanu? Co to jest „błogosławieństwo Jordanu”?
Ponadto modlitwa mówiła:
Ale okaż tę wodę darem uświęcenia, odpuszczeniem grzechów, uleczeniem słabości, zgubą demonów, uzdrowieniem dusz i ciał, źródłem życia wiecznego,.
Abyśmy przez napicie się tej wody stali się godnymi napełnienia uświęceniem niewidzialnej obecności Świętego Ducha, godnymi królestwa niebios.


Już byłem zaskoczony, że modlimy się, aby Bóg uczynił Jordan Jordanem, a teraz jeszcze prosiliśmy Go, by „okazał” tę wodę jako ciąg wspaniałych cudów. Czy nie powinniśmy prosić Go, aby „uczynił” ją tymi cudami?

Odpowiedź nadeszła z kroplą myśli teologicznej. O. Alexander Schmemann nauczał, że w sakramentach nie prosimy Boga, aby stworzył coś czymś innym niż to jest, ale ujawnił, że to jest tym, czym naprawdę jest. Proszenie Boga, aby okazał Jordan jako Jordan, jest po prostu najbardziej rażącym przykładem tej zasady.

Problemem związanym z myślą sakramentalną - jeśli o tej zasadzie się zapomni - jest to, że rzeczy, które są błogosławione, przestają być tym, czym są. Zamiast tego stają się wyjątkowymi momentami, w których rzeczy tego świata nie są już rzeczami tego świata. Zmieniają się, a wszystko wokół pozostaje takie samo. Idziemy do cerkwi, cud się zdarza, ale pozostaje ograniczony do ołtarza lub chrzcielnicy, podczas gdy świat wokół niego pozostaje niezmieniony. Cerkiew staje się miejscem niezwykłości, podczas gdy świat utknął w zwyczajności. Jak na ironię jest to dwukondygnacyjny sakramentalny porządek. To jest święte, a to nie jest. Jest to ograniczenie pracy Chrystusa. Sakramenty stają się punktem kontaktowym z drugą kondygnacją, małymi oknami, z których maleńkie promienie słońca wychodzą na skądinąd zaciemniony świat. Ale sam świat pozostaje ciemny.

Natura prawdziwego zrozumienia sakramentalnego objawia się bardzo dokładnie w słowach św. Sofroniusza. Jordan to Jordan. To my nie widzimy świata takim, jakim jest. Wyobrażamy sobie, że świat jest niezależny i samowystarczalny. Jordan to nie Jordan - to tylko nazwa: to tylko woda, wodór i tlen przepływające po powierzchni trzeciej skały od Słońca.

6 stycznia (19. w Starym Kalendarzu) prawosławni kapłani na całym świecie, w swoich tysiącach, staną obok dostępnych dla wszystkich wód, rzek, potoków, źródeł, mórz i oceanów, w niektórych przypadkach będąc nad otworami wybitymi w lodzie i wypowiedzą słowa św. Sofroniusza. Wszyscy będą wzywać Boga, by zesłał błogosławieństwo Jordanu na Nil, Wołgę, Missisipi, Cieśninę Beringa, Trójkąt Bermudzki, Amazonkę, Antarktydę, Jenisej, Tennessee, Atlantyk i Pacyfik, Morze Czarne i Morze Egejskie, rzekę Clinch tutaj w Appalachii, a wszystkie wody świata będą ukazane jako Jordan.

Święto Chrztu Chrystusa nazywa się „Teofanią”. Oznacza ono „ukazanie się Boga”. Jest tak nazwane, ponieważ w przypadku Chrztu Chrystusa widzimy Chrystusa, Syna Bożego, słyszymy głos Ojca ( „Ty jesteś moim Synem Umiłowanym ...”) i widzimy Ducha w postaci gołębicy. Jest to „ukazanie się” Boga jako Trójcy. Ale kiedy Trójca Święta zostaje zamanifestowana, z konieczności zamanifestowane zostaje wszystko. Prawda wszystkich rzeczy jest objawiona.

Ta „prawda wszystkich rzeczy” jest objawieniem świata jako sakramentu. Wody i wszystko, co jest na świecie, są środkiem komunii z Bogiem dzięki Jego Boskiej łaskawości. Świat nie został stworzony jako miejsce „alternatywnego” istnienia, bez Boga. Istnieje jako środek i punkt centralny naszej komunii. Sakramenty objawione nam w życiu Cerkwi nie istnieją jako pojedyncze przypadki boskiego spotkania, ale jako przykłady i objawienia tego, czym Bóg jest na świecie. „Pełne jest niebo i ziemia chwały Twojej”.

To zrozumienie bardzo pomaga wyjaśnić mocne twierdzenie Schmemanna, że sekularyzm jest wielką herezją naszych czasów: jest zaprzeczeniem sakramentalnego charakteru świata. Tak jak człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a zatem zdolny do noszenia obrazu Boga, tak i stworzenie ma zdolność sakramentalną i ikoniczną. Świat nie jest nieprzeniknioną ścianą, która ukrywa nas przed Bogiem. Jest to środek, za pomocą którego i miejsce, w którym Bóg się objawia. Zostaliśmy stworzeni do komunii z Bogiem. Odbywa się to tu i teraz, na tym świecie.

Święty Maksym Wyznawca mówił o kosmicznym pojednaniu lub przezwyciężeniu podziałów: męski / żeński; rajski / światowy; niebiański / ziemski; zrozumiały / odczuwany; niestworzony / stworzony. Żadne z tych rozróżnień nie znika, ale spełniają się one w swojej właściwej roli i celu. Świat jako sakrament uczestniczy w przezwyciężaniu podziałów w zjednoczeniu ludzkości z Bogiem. Nasze zjednoczenie ze stworzonym porządkiem, szczególnie jako sakrament, opisuje powszechne kapłaństwo ludzkości - „mikrokosmosu i pośrednika”, mówiąc słowami św. Maksyma.

Jest to pokazanie światu tego, czym ma być, a także objawienie nam siebie w Chrystusie. Całe stworzenie, podobnie jak ryba, zbiera się u naszych stóp, aby zobaczyć ten dziwny cud!

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: cristiangeorge /orthphoto.net/