WIADOMOSCI.CERKIEW.PLRecenzja książki „Sobory niepodzielonego Kościoła”

Recenzja książki „Sobory niepodzielonego Kościoła”

Piotr Makal, 19 lutego 2016

„Nieznajomość historii jest nieznajomością siebie”

Nie można prawdziwie wierzyć, nie wiedząc, w co się wierzy. Jak pokazują żywoty świętych, tę wiedzę można osiągnąć albo na drodze studiów teologicznych, albo usilnej modlitwy. Dla większości z nas, ludzi racjonalnych, drugi sposób wydaje się nieosiągalny. Stąd wynika potrzeba opracowań takich jak „Sobory niepodzielonego Kościoła” ks. prof. Marka Starowieyskiego.

Drugie wydanie książki (uzupełnione i poszerzone) podzielone jest na dwie części: historię i teksty źródłowe. Dzięki temu czytelnik nie jest tylko skazany na opinie autora. Nowością jest to, że historię soborów otwiera Sobór jerozolimski, który ks. profesor określa mianem „najważniejszego z soborów”. Kolejne rozdziały wiodą poprzez historię Kościoła przedsoborowego, siedem Soborów powszechnych oraz IV Sobór konstantynopolitański (869/870). Autor wspomina także o synodzie (!) w Konstantynopolu (879/880). Rozdział XII zawiera podsumowanie.

Teksty źródłowe zostały podzielone i ułożone zgodnie z kolejnymi soborami (od I Soboru powszechnego w Nicei do IV Soboru konstantynopolitańskiego). Dzielą się one na trzy grupy: orzeczenia soborowe, fragmenty dzieł teologicznych oraz teksty historyczne. Jest to, jak wspomniano, dodatek, którego nie ma w pierwszym wydaniu książki. Jest on jednak bardzo cenny i potrzebny.
„Sobory niepodzielonego Kościoła” to żywa opowieść autora o tym, jak przebiegały zebrania biskupów, na których dokonywano krystalizacji wiary. Z tego powodu jest to lektura wręcz niezbędna dla każdego chrześcijanina.

Pewne obawy może budzić już tytuł książki, gdyż „wierzymy w jeden święty, powszechny (katolicki) i apostolski Kościół”. Kościół nie może ulec podziałowi, gdyż Chrystus nie ulega podziałowi. Dzielą się ludzie, chrześcijanie. W trakcie lektury dopatrzeć się można także innych sformułowań, które mogą budzić uzasadnione protesty prawosławnych. Jednym z nich jest definicja (starożytnego) soboru: „jest to zebranie biskupów, zwołane przez cesarza, którego dekrety potwierdził biskup Rzymu” (s. 195). Po czym autor dodaje „ten ostatni warunek nie zawsze jest spełniany”. Jeżeli nie jest zawsze spełniony, to może nie jest konieczny? Motyw prymatu ap. Piotra (w kontekście Soboru jerozolimskiego, którego zebranie prowadził wg prawosławnej tradycji ap. Jakub) oraz prymatu biskupa Rzymu przewija się przez wszystkie rozdziały książki. Jest jeden z niewielu mankamentów tej pozycji. Należy mieć jednak na uwadze, że jest to książka duchownego Kościoła rzymskokatolickiego.

Przystępując do lektury z tą świadomością, można wynieść z niej wiele pożytecznych i ciekawych informacji. Czego życzę każdemu czytelnikowi.