publicystyka: Chrystus wjeżdżający do Jerozolimy – metropolita Jerzy (Khodr) na Wielki Tydzień

Chrystus wjeżdżający do Jerozolimy – metropolita Jerzy (Khodr) na Wielki Tydzień

tłum. Dominika Kovačević, 24 kwietnia 2016

W swym artykule libański hierarcha skupiając się na kilku z – jak sam zaznacza – wielu ważnych wydarzeń Wielkiego Tygodnia, ukazuje nie tylko esencję i cel tego najświętszego czasu w roku, lecz również chrześcijaństwa jako takiego. Władyka najpierw opisuje dany czyn Chrystusa, a następnie wyjaśnia jego znaczenie.


W Niedzielę Palmową Jezus po raz ostatni wstępuje do Jerozolimy – zabójczyni proroków i posyłanych do niej. Chrystus wie o spisku Żydów, o czym wspomina kilka razy w Ewangeliach. Wierzymy jednak, że Pan poszedł dobrowolnie na śmierć, nawet jeśliby Go uznać za polityczną ofiarę. Czyż Kajfasz nie powiedział, że lepiej, by jeden człowiek umarł za lud (J 11, 50)? Ten wjazd do Jerozolimy, który na początku wydawał się zwycięskim, i powitaniem przez naród i jego dzieci, był tak naprawdę drogą do śmierci. Czyż nie mam pić kielicha cierpienia, który sprawił Mi Ojciec? (J 18, 11).

Jezus, mimo swej potulności, był zarazem bezkompromisowy. Każdy, kto czyta uważnie Ewangelie, zdaje sobie sprawę, że ta bezkompromisowość nieuchronnie prowadzi do kłopotów, nieszczęścia. Może niektórzy zastanawiają się, jak to się stało, że pewien biedny, nieuzbrojony Mężczyzna, nie chroniony przez nikogo, przeciwstawia się wpływowym faryzeuszom, kapłanom i uczonym w Piśmie. I czyni to z takim spokojem i opanowaniem, podczas gdy tamci okazują Mu okrutną wrogość, aż do tego stopnia, że decydują się wpłynąć na rzymskiego zarządcę, by ten pozwolił im na zabicie Go!

Chrystus wkracza do Świętego Miasta wiedząc, że ofiaruje sam Siebie jako ofiarę; ale wie także, że dzięki Swemu ukrzyżowaniu wprowadzi miłość na ten świat i że to będzie wzór, na którym oprą się męczennicy, zaś krew ich będzie przemawiać na wieki.

Krew tego Człowieka z Nazaretu mówi nam, że Bóg tak umiłował świat, że dał Swego Jednorodzonego Syna… Wówczas ludzkość po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że Bóg nie jest bogiem zbrojnych zastępów, mimo myślenia niektórych ludzi, że to jest charakterystyczne dla Boga. Jego Krew to język miłości, w którym przemawia do świata. To miłość spowodowała to, że Syn Boży we własnej Osobie zstąpił na ten świat, by przekazać ludziom, że Bóg kocha ich, okazując to poprzez Swoją Krew.

Jezus nie marnował czasu, jaki był od dnia wjazdu do Jerozolimy (czyli Niedzieli Palmowej) do dnia, którego został zabity (czyli Wielkiego Piątku). Nie ma tu teraz miejsca, by wspomnieć wszystko to, co On zrobił w tym krótkim okresie czasu – to był czas pełen mocnych w wyrazie czynów, jak np. wyrzucenie kupców ze Świątyni, którzy uczynili z niej jaskinię zbójców. Nie ma żadnej świętości dla zbójcy. Wielu z nich zajmuje stanowiska w Cerkwi lub państwie. Czy wyrzucamy tych zbójców z ich stanowisk? Czy dbamy o świętość świata [inne słowo niż wcześniej użyte na „świat”, ma szersze znaczenie, często używane w religijnych kontekstach, przyp. tłum.] we wszystkich sferach, w każdej przestrzeni, czy też może odpuszczamy sobie, ponieważ uważamy, że nie jesteśmy w stanie walczyć z zepsuciem i degeneracją?

* * *

Kolejnym wyjątkowym aktem Chrystusa w tych dniach jest umycie nóg Swoim uczniom podczas Ostatniej Wieczerzy. Tutaj ewangelista Jan wprowadza nas w tok myślenia tego czynu: Jezus wiedząc, że złożył Mu [tj. Ojcu] wszystko w ręce, i że od Boga przyszedł, i do Boga wraca, wstał od wieczerzy, zdjął Swe szaty, wziął ręcznik i przepasał się nim. Potem nalał wody do miednicy i zaczął umywać nogi uczniom. (J 13, 3-5). Następnie wyjaśnił znaczenie tego: Skoro Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście również powinni umywać nogi między sobą. (J 13, 14). Oznacza to, że wszelka wielkość między nami nie może być pełną, dopóki nie postrzegam siebie (nie czuję się) na poziomie stóp wszystkich ludzi, bowiem wszyscy, bez wyjątku, są lepsi ode mnie. I jeśli tak nie odczuwamy, to nie jesteśmy Chrystusowi. Powodem jest to, że jesteśmy tutaj dlatego, by służyć wszystkim ludziom wokół nas, służbą pełną, do skraju miłości. Tylko to może wybawić nas z naszej pychy.
 
Zapewne najbardziej wymownym aktem Jezusa, który jest pozostałym w Cerkwi na zawsze, i który czerpie swe znaczenie z Jego śmierci i zmartwychwstania, jest ten moment Mistycznej Wieczerzy, który ewangelista Łukasz opisuje tak: I wziął chleb, złożył dziękczynienie, i połamał go, i rozdał uczniom mówiąc: „To jest Ciało Moje wydawane za (dla, ze względu dla) was. Czyńcie to na Moją pamiątkę.” Tak samo kielich po wieczerzy, mówiąc: „Ten Kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi Mojej, która się przelewa za (dla, ze względu dla) was. (Łk 22, 19-20). To wśród chrześcijan stało się Świętą Liturgią. Jezus chciał, by wprowadzać w czyn i skuteczność Jego śmierć i zmartwychwstanie na ten właśnie obraz. Znaczenie Jego słów jest nie inne jak to, że na niedzielnym zgromadzeniu ty stajesz się Nim i On staje się tobą. To jest zrozumiałe dla tego, kto może powiedzieć: Jestem tym, kogo kocham, i ten, kogo kocham, jest mną.

Takie odczytanie słów Chrystusa jest usprawiedliwione tym, że ciało w kulturze hebrajskiej wskazuje na osobę per se. Jeść moje ciało oznacza jeść mnie; oznacza to, że wkraczasz1 we mnie ty sam, bez żadnego dystansu między nami. Tu nie ma miejsca na symbolikę, metaforę albo też jakieś inne znaczenie ciała, które nie byłoby jego hebrajskim znaczeniem2. W Boskiej Liturgii bierzemy Chrystusa całego. I kiedy On powiedział „Krew Moja”, oznacza to życie3. Znaczenie całego mojego życia staje się Jego życiem i Jego życie staje się moim. Objawiło się znaczenie tego stołu na ziemi, kiedy On powiedział: I Ja daję wam królestwo, tak jak Mnie dał Mój Ojciec, abyście jedli i pili przy Moim stole w Moim królestwie (Łk 22, 29-30).

Czyn ustanowienia Świętej Eucharystii przez Chrystusa nie osiąga pełnego znaczenia bez Jego mowy (kazania) pożegnalnej, która rozpoczyna się czternastym, a kończy siedemnastym rozdziałem Ewangelii Jana. Opowiada ona o relacjach Jezusa z Ojcem i Świętym Duchem, a także mówi o relacjach wiernych z Nim. Wydaje mi się, że nie będzie to niesprawiedliwością wobec Nowego Testamentu, jeśli tę pożegnalną mowę nazwę jego punktem kulminacyjnym i stwierdzę, że nie byłby on pełny bez niej. Tutaj czytamy, co Jezus mówi sam o Sobie: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem (J 14, 6). Tu możemy zrozumieć naturę Chrystusa: Kto Mnie zobaczył, zobaczył i Ojca Mojego (1 14, 9). Nie ma tu dysputy wokół jednej natury albo dwóch natur; obecnie wiemy, że ta walka to tylko słowna (fonetyczna) dysputa4, bowiem nie ma [prawdziwego] chrześcijanina, który by nie wierzył w to, że jak widzi Chrystusa, to widzi Ojca, ani nie ma chrześcijanina, który by nie wierzył w to, że jego Mesjasz jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem.

W tej mowie pożegnalnej słyszymy także trudne polecenie: Jeżeli Mnie kochacie, zachowujcie Moje przykazania. (J 14, 15). I powtarza się ono wielokrotnie, w różny sposób. Znaczenie Świętej Eucharystii zawiera się w tym: Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w Was (J 15, 4). To zdanie zawiera odpowiedź na zarzuty, że chrześcijaństwo jest tylko duchowe, i przez to nie wiąże się z ziemią. Moje pytanie: czy ziemia wiąże się z ziemią, czy też przez ziemię przychodzi niebo? Jaka może być inna droga [słowo w znaczeniu również moralności, przyp. tłum.], jak nie niebo zstępujące na ziemię?… Jeśli nie przyjmiesz stwierdzeń tej pożegnalnej mowy, to jesteś typem chrześcijanina, który buduje cerkiewne budynki, wypełnia rytuały, a kapłan jest dla ciebie kimś ubranym w specjalne ubrania – najprościej mówiąc, przynależysz wówczas do religii formalistycznej, która nie ma nic wspólnego z jaśniejącą światłością Boga i Jego miłością zstępującą na ciebie z serca Chrystusa. Należy zabrać się do szukania bogactwa i głębi [dosłownie użyte słowo „tłuszczu”, przyp. tłum.] chrześcijaństwa, wtedy rzeczywiście będziesz chrześcijaninem.

* * *
 
Wszystkie męki Chrystusa, o których nie będę tu teraz mówił, są związane z tą mową pożegnalną. To, co stało się Panu, jest bezpośrednio związane z tym, co powiedział. A to, co powiedział, odkrywa znaczenie wydarzeń, których dobrowolnie zechciał, by Mu się przydarzyły. Wszelki smutek Jego mowy pożegnalnej ukazuje Jego cierpienie, cierpliwość i nieustanną komunię z Ojcem, przed Swoją śmiercią i w trakcie niej5.

W tym momencie rozumiem słowa apostoła Pawła skierowane do jednej z Cerkwi lokalnych: Nie znam niczego innego, jak tylko Chrystusa i to ukrzyżowanego (1 Kor 2,2). Jeśli wydarzenie Krzyża nie ma dla ciebie znaczenia, to pozostaje ono [dla ciebie] czymś słabym, bez mocy sprawczej. Wszystko, co mamy, to znaczenie, nie inne jak odkrycie Boga w człowieku o imieniu Jezus Nazarejczyk. W Nim Boskość objawia się nie tylko jako teoria, lecz jako coś istniejącego w nas, o czym jesteśmy nauczeni i co jest gwarantem naszej paschalności.


1 Władyka używa tu X tematu czasownika o rdzeniu d-ẖ-l, czyli o podstawowym znaczeniu w I temacie „wchodzić”; X temat od tego czasownika w praktyce nie istnieje, choć można go utworzyć – dzięki systemowi rdzeni i tematów pochodnych w językach semickich można to robić, co dzieje się np. w poezji; X temat ma kilka zastosowań i znaczeń, m in. są to sprawczość, uznanie cechy I tematu za coś dokonanego, czyli tu – wejścia, a także prośba o wykonanie znaczenia I tematu, do tego wszystko to ma charakter zwrotny, co w polskim wyrażamy przez „się”. Jak widać, w języku polskim nie ma takiego słowa czy konstrukcji, które by mogły wyrazić pełnię znaczenia. Przyp. tłum.

2 Polemika z protestantami. Przyp. tłum.

3 Krew w Starym Testamencie, jak i ogółem kulturze semickiej, jest uznawana za nosicielkę życia. Przyp. tłum.

4 Nawiązanie do problemu Cerkwi orientalnych (dochalcedońskich), które zostały oskarżone o monofizytyzm – jak się okazało dzięki dialogowi prowadzonemu w XX i XXI wieku – niesłusznie. W V wieku chodziło o nieporozumienie językowe oraz walkę na tle etnicznym, tj. dominację Greków, ich języka i rytu nad lokalnymi. Obecnie obydwa nurty uznają się wzajemnie za prawosławne. Przyp. tłum.

5 W ostatniej części tego zdania występuje bogata gra słów nie do przetłumaczenia na język polski, gdyż na określenia „komunia”, „śmierć” oraz po wyrażeniu „w trakcie” występuje to samo słowo: inẖiṭāf, które może oznaczać ekstazję religijną, a przy tym i łączność z Bogiem, a także porwanie, pojmanie – w przypadku Chrystusa w wielkoczwartkowy wieczór ma sens i może być tak ujęte, i wreszcie przy dopełnieniu idiomu – który może być tu w domyśle – oznacza śmierć. Przyp. tłum.



Śpiew po arabsku następującego hymnu:
Pan idący na dobrowolną mękę rzekł po drodze apostołom:
„Oto idziemy do Jerozolimy i Syn Człowieczy zostanie wydany, jak o Nim napisano.
Przyjdźmy więc i my z oczyszczonymi zmysłami i towarzyszmy Mu w drodze,
i ukrzyżujmy się z Nim, umartwmy dla Niego życiowe rozkosze,
abyśmy z Nim ożyli i usłyszeli Jego słowa:
Nie po to tylko idę do ziemskiego Jeruzalem, aby cierpieć,
ale wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, Boga mego i Boga waszego,
i wywyższę was w niebieskim Jeruzalem, w królestwie niebios”.