publicystyka: Przebaczenie razy trzy (felieton)

Przebaczenie razy trzy (felieton)

Dominika Kovačević, 20 kwietnia 2016

Przebacz mi grzesznemu… Niech Bóg przebaczy… Tymi słowami w wieczór Niedzieli Przebaczenia Win, zwaną też Wygnania Prarodziców z Raju, prawosławni rozpoczynają Wielki Post – czas przygotowań do ujrzenia Zbawczej Męki i Światłego Zmartwychwstania, jak wielokrotnie mówią o tym hymny w przeciągu tych 40 dni.

Przebaczać powinniśmy zawsze, i nieustannie na nowo – to nauczanie Chrystusa: przebaczajcie 77 razy. Dlatego też w prawosławnych świątyniach na każdej Liturgii słyszymy wezwanie Umiłujmy się wzajemnie, abyśmy razem wyznali Ojca, i Syna i Świętego Ducha, Trójcę współistotną, i nierozdzielną – w tym momencie powinien nastąpić tzw. pocałunek pokoju, wymieniany pomiędzy duchownymi, w niektórych miejscach również i pomiędzy świeckimi; to warunek odmówienia Wyznania Wiary r a z e m, a także wejścia w najważniejszy moment Liturgii: Anaforę Eucharystyczną. Codziennie też w modlitwach wieczornych prosimy Boga o przebaczenie…

Jednakże Cerkiew daje swym dzieciom trzy takie szczególne momenty na przebaczenie, i co ważne, każdy na początek nowego okresu, które rozpoczynają się jeden po drugim, i stanowią razem centrum roku liturgicznego.
Pierwszy już wspomniano – to wieczór Niedzieli Przebaczenia Win. Drugi, chyba najmniej znany poza monasterami, to poranek Wielkiej Środy. Trzeci zaś to Noc Paschalna, a konkretnie stichery Paschy pod koniec jutrzni – tutaj z kolei skupiamy się bardziej na radosnym pozdrowieniu, aniżeli przebaczeniu, co chyba nie jest do końca słusznym, jak dalej zobaczymy.


Ten pierwszy raz przebaczenia jest nam najbardziej znany kulturowo. Całujemy ikony trzymane przez duchownych, padamy przed sobą na kolana, całujemy się trzy razy. To przebaczenie jest w miarę łatwe – chcąc wejść w Wielki Post, pragniemy takiego wstępnego oczyszczenia, mamy motywację, też łatwiej pozbyć się tych najbardziej zewnętrznych nieporozumień, kłótni. Oczywiście, jeśli wejść w to głębiej, to już nie jest to takie proste. Obrzęd przebaczenia win rozpoczyna się w trakcie śpiewu sticher Paschy, który jednakże się urywa, kiedy ma rozbrzmieć troparion Paschy – nie jesteśmy jeszcze gotowi usłyszeć prawdy Zmartwychwstania i dzielić się nią, nie jesteśmy w stanie r a z e m zaśpiewać, że Chrystus zmartwychwstał. To pierwsze przebaczenie jest również wypełnieniem słów Chrystusa z Ewangelii tego dnia, w której mówi, że nasze post i modlitwa nie zostaną przyjęte, jeśli najpierw nie pojednamy się z bliźnim. Choćbyśmy cały post przeżyli o chlebie i wodzie, i byli na wszystkich nabożeństwach – bez przebaczenia to na nic, post staje się dietą, a nabożeństwa z pokłonami gimnastyką, albo aerobikiem przy muzyce, brutalnie mówiąc.


Drugi raz ten obrzęd, w innej formie, dzieje się 44 dni później, na koniec jutrzni Wielkiej Środy. Mamy sobie wzajemnie wybaczyć wszystkie przewiny, jakie popełniliśmy w okresie postu, a także i te, które może dopiero dzięki postowi dostrzegliśmy. Padamy przed sobą na kolana, ale czy wymieniamy pocałunki? Tradycja bliskowschodnia mówi, by od Wielkiej Środy (gdzieniegdzie nawet od Wielkiego Poniedziałku) nie całować się, bowiem Judasz, który dokładnie tego dnia poszedł do faryzeuszów wydać Chrystusa, zdradził swego Mistrza właśnie pocałunkiem. Pierwszy pocałunek po tej przerwie, w nowej już rzeczywistości, o którą zabiegamy przez cały Wielki Post i Wielki Tydzień, jest wymieniany dopiero w Paschalną Noc.

Ten obrzęd przebaczenia win w Wielką Środę ma kilka znaczeń.
Po pierwsze, usposabia nas do wejścia w największe Tajemnice, które zaczynają się dziać od następnego dnia, to jest Wielkiego Czwartku: we wszystkie wydarzenia Mistycznej Wieczerzy, a zwłaszcza ustanowienie Eucharystii, w pojmanie Syna Bożego, Jego cierpienia, śmierć, pogrzeb i wreszcie zmartwychwstanie.

Po drugie, to przygotowanie do szczególnego przyjęcia Ciała i Krwi Chrystusa na wielkoczwartkowej Liturgii: to tego dnia On dał się nam na zawsze w tym Sakramencie, jak i tego dnia On Je wydał, w pojmaniu, na ofiarę krzyżową, ofiarę paschalną w Nowym Przymierzu. Tego dnia każdy chrześcijanin, jeśli tylko nie ma przeszkód natury kanonicznej, powinien przystąpić do Kielicha Pańskiego, co zwłaszcza podkreśla tradycja bałkańska. A wstęp do modlitw przygotowujących do Priczastia wyraźnie mówi: Człowiecze (…), aby pić Boską Krew dla wspólnoty z Nim, najpierw pojednaj się z tymi, którzy cię skrzywdzili. Wtedy śmiało spożywaj ten Mistyczny Pokarm.

Po trzecie, jak wiadomo, spowiedź jest nierozerwalnie związana z przebaczeniem. Zazwyczaj wielokrotnie spowiadamy się w trakcie Wielkiego Postu, jednakże w Wielkim Tygodniu, jak i Paschalnym – jeśli tylko jest taka możliwość – powinniśmy już raczej nie przystępować do spowiedzi (ale do Eucharystii oczywiście tak, za błogosławieństwem kapłana), by skupić się na treści nabożeństw, by dać sobie i duchownym czas na przeżywanie tych największych Tajemnic Historii Zbawienia. Stąd też w niektórych tradycjach kapłani nie spowiadają (poza wyjątkowymi przypadkami) już od Wielkiego Poniedziałku czy nawet Soboty Wskrzeszenia Łazarza – na spowiedź oraz przemyślanie swojego życia i stanu duszy mieliśmy aż 40 dni. Teraz jest czas wyłącznego skupienia się na Chrystusie, Jego ostatnich ziemskich dniach, o których wiemy najwięcej z całego Jego życia. Dwa tygodnie nie myślenia o sobie i swoich sprawach w skali całego roku to nie jest tak dużo, prawda?

Po czwarte, to przeciwieństwo czynu Judasza. On nie mógł przebaczyć kobiecie, która poświęciła drogocenny olejek na namaszczenie Jezusa na uczcie w Betanii, dlatego też postanowił pozbyć się „Problemu”, Przyczyny wzbudzającej jego niepokój, a tak naprawdę odzywającego się sumienia, które stara się zagłuszyć pozorną troską o biednych – że to na nich można by przeznaczyć wartość tego olejku. Chrystus przestał wpasowywać się w jego wyobrażenie o Mesjaszu, podobnie jak to się stało udziałem faryzeuszów, innych uczonych w Piśmie i dużej części narodu Izraela. To zaś skończyło się ukrzyżowaniem Tego, który „zawiódł”. Ile razy my jesteśmy „źli” na Boga i nie możemy Mu „przebaczyć”, bo nie spełnia naszych oczekiwań i próśb, nie wchodzi w ramki naszych wyobrażeń o Nim?… Ile razy głos sumienia staramy się zagłuszyć stwierdzeniem, że to „dla czyjegoś dobra”?…


Wreszcie, trzeci raz ten obrzęd przebaczenia jest wpisany w paschalne nabożeństwo. Pusty grób, nie ma płaszczenicy, radosny Kanon Paschy już rozbrzmiał – prawda Zmartwychwstania na nowo się dokonała i jest nam ogłoszona. Przychodzi czas śpiewu sticher Paschy – tym razem tekst się nie urywa i nie zamienia na hymny pokutne, jak to było u progu Wielkiego Postu: Zmartwychwstania dzień! Rozpromieńmy się uroczystością! Obejmijmy jeden drugiego, i powiedzmy, bracia, nawet do nienawidzących nas: przebaczmy sobie wszystko w Zmartwychwstaniu! I tak razem zawołajmy: Chrystus powstał z martwych

W większości tradycji kapłani, tak jak w wieczór Niedzieli Przebaczenia Win, wychodzą przed ikonostas z Ewangelią i ikonami, a wierni je całują i pozdrawiają się z duchownymi, a następnie jeden drugiego trzykrotnie całują, mówiąc „Chrystus zmartwychwstał”. Powinno to się odbyć na zasadzie „każdy z każdym”, co też przewidują aranżacje hymnów: ten hymn Zmartwychwstania Dzień (kończący stichery Paschy, właściwie jego nazwa po grecku – i nie tylko – to doxastikon) jest śpiewany rozciągle (w bizantyjskim śpiewie są nuty na jego wykonanie trwające nie tylko przeciętne 5-7 minut, lecz nawet dwadzieścia), by był na to wystarczający czas, i by nie śpiewać w kółko jednego tekstu w postaci troparionu Paschy, który i tak słyszymy wielokrotnie w Wielką Noc. Sam zaś troparion Paschy śpiewamy r a z e m. I już nie ma padania przed sobą na kolana (przecież już od Wielkiego Czwartku nie klęczymy), ale jest pocałunek, jednakże nie ten Judasza, ale jak ten ojca syna marnotrawnego, który się pokajał i wrócił do Domu. I my, po Wielkim Poście i Wielkim Tygodniu, powinniśmy być w tym stanie pokajania i powrotu. To nie może się dokonać w pełni bez tych dwóch pierwszych przebaczeń, to trzecie jest wypełnieniem – tak jak dopiero na trzeci dzień powstał Jezus z grobu.

Co więcej, nie tylko my wzajemnie sobie przebaczamy; w paschalnej homilii św. Jana Chryzostoma, która jest czytana bezpośrednio po sticherach Paschy i tym obrzędzie pozdrowienia-przebaczenia, są takie słowa: Niech nikt nie opłakuje grzechów, przebaczenie bowiem z grobu zajaśniało. To sam Bóg, czyniąc wszystko nowym w tę Noc, przebacza całej ludzkości, począwszy od Prarodziców, których pierwszy grzech wspominaliśmy u progu Wielkiego Postu, kończąc na nas osobiście. Z tych słów wynika też fakt, iż rzadko w Paschalną Noc i Paschalnym Tygodniu odbywają się spowiedzi; oczywiście to obok tego argumentu, że o ile w Wielkim Tygodniu skupiamy się na Chrystusie Cierpiącym, to w Paschalnym Tygodniu na Chrystusie Tryumfującym, miast koncentrować sie na sobie. Zatem, my, jako chrześcijanie – czyli naśladowcy Chrystusa – powinniśmy podążać za tym Boskim przykładem, i mówiąc „Chrystus zmartwychwstał!” nie tylko poddawać się bezwiednie paschalnej radości, ale prawdziwie przebaczać i prosić o wybaczenie tę osobę, której te słowa mówimy.


Pozostaje pytanie, w jakim duchu sobie wzajemnie przebaczać? Na pewno w radości, o tym mówią hymny, sami też odczuwamy radosną ulgę, jeśli przebaczenie jest szczere. Musi też ono być w Prawdzie. Cóż to jest prawda? – pyta Piłat w Wielki Piątek. Zaś Chrystus mówi i na wielkoczwartkowej wieczerzy, i w trakcie wielkopiątkowego procesu sądowego, że to On jest Prawdą (por. J 14, 6), i że to On daje świadectwo Prawdzie (por. J 18, 37). A więc, trzeba naszą wiedzę skonfrontować z Jego nauczaniem, Jego świadectwem. Bywa też, że mylimy przebaczenie z zapomnieniem. Czy Bóg zapomniał o grzechu Adama i Ewy? Przebaczył, co widać w Jego krzyżowo-paschalnej ofierze, ale nie zapomniał, bo skutki grzechu wciąż odczuwamy. Czy Bóg zapomniał, że to lud Izraela skazał Go na śmierć? Nie, bo wybrał Nowy Izrael, nowy Naród Wybrany, to jest Cerkiew, jej członków. Ale przebaczył, bo Żydzi przecież mogą wstąpić do Cerkwi. Bóg daje szanse, w Noc Paschalną na nowo, każdemu. To jest właśnie to przebaczenie: dać szansę drugiemu człowiekowi, by Bóg dał szansę nam.