publicystyka: Metropolita Sawa: W prawosławiu jest wolność

Metropolita Sawa: W prawosławiu jest wolność

Anna Dyjakowska, 07 grudnia 2016

Przebywający w Moskwie z okazji obchodów 70. urodzin Patriarchy Cyryla, Metropolita Warszawski i całej Polski, Sawa, udzielił wywiadu agencji informacyjnej RIA Novosti. O polityce i Kościele, o wyzwaniu, jakim są uchodźcy i o Soborze Panprawosławnym rozmawiał z Aleksiejem Michiejewem.

Wasza Eminencjo, łączy Was i patriarchę Cyryla długotrwała przyjacielska więź. Czy, biorąc pod uwagę złożoną sytuację polityczną pomiędzy naszymi państwami, pomaga ona zachować dobre stosunki pomiędzy Rosyjskim i Polskim Kościołem Prawosławnym?
Znam patriarchę jeszcze z lat 60. Wtedy, będąc studentem, pomagał on i towarzyszył metropolicie Nikodimowi (Rotowowi ‒ przyp. red.) w jego licznych wyjazdach za granicę. Gdy musieli przesiadać się w Warszawie, spotykałem się z nimi i pomagałem. Od tego momentu zawiązały się między nami przyjacielskie relacje, które trwają do dziś. Patriarcha Cyryl często przyjeżdżał do Polski, a w 2013 roku przybył do nas z oficjalną wizytą. Historyczną – ponieważ nigdy wcześniej patriarcha moskiewski nie był w Polsce. Ta wizyta, można powiedzieć, odcisnęła duży znak na naszych stosunkach – zarówno pomiędzy Kościołami, jak i światem inosławnym (pozaprawosławnym chrześcijańskim światem – przyp. red.). Polska to przecież katolicki kraj i katolicy także brali aktywny udział w przygotowaniach do tego spotkania. Polityka i życie społeczne wciąż się zmieniają, ale Kościół zawsze pozostaje ten sam, dlatego nad polityką trzeba pracować ‒ wszystko zależy od różnych tendencji i nurtów. Na spotkaniu z patriarchą powiedziałem, że potrzebujemy rozwoju wzajemnych kontaktów, wzajemnego wzbogacania się. Kościół rosyjski jest wielki i liczny, nasz – mały, zaledwie około pół miliona osób, z których większość mieszka we wschodniej części Polski. Owszem, obecnie liczba prawosławnych w Polsce zwiększyła się, pojawiło się wielu przyjezdnych, szczególnie z Ukrainy i Mołdawii, jednak ta tendencja może nie być trwała. Tak to już jest, że dzisiaj są, a jutro ich nie ma. Niezależnie od tego, my staramy się służyć wszystkim.

Wspomniał Eminencja o migrantach z Ukrainy. Jak z perspektywy Polski wygląda konflikt mający miejsce w tym kraju, a szczególnie sytuacja wiernych i dyskryminacja Kościoła prawosławnego?
Zawsze krytykuję kościelne zamieszki na Ukrainie i podkreślam: dyskryminacji być nie powinno. Państwo, które dąży do bycia demokratycznym, powinno robić wszystko, aby żadnej dyskryminacji nie było. Oczywiście, tam demokracja dopiero się rodzi i działają różnego rodzaju siły. A nas bardzo boli to, że Kościół u nich podzielił się na kanoniczny i niekanoniczny. W Polsce, i dla mnie osobiście, to bardzo ważne. Pochodzę z Chełmszczyzny. Zawsze mieszkali u nas w większości prawosławni, ale podczas Akcji “Wisła” bardzo wielu naszych ludzi przesiedlono do Zaporoża, na Wołyń, do Prus, nawet część mojej rodziny mieszka do dziś w Zaporożu. Chciałbym, aby panował tam pokój i spokój. Jednak na razie to nie wychodzi.
Przeżywamy to, pomagamy jak możemy i gdzie tylko możemy, głośno o tym mówimy. Zawsze, gdy polityka wtrąca się do spraw kościelnych, wyrządza szkodę dlatego, że politycy zupełnie nie rozumieją Kościoła. I myślę, że musimy się starać z całych sił, a szczególnie Ukraina, by regulować kwestię kościelną. Wtedy będzie można zaprowadzić porządek społeczno-polityczny. Przecież jedno jest nierozerwalnie związane z drugim. Gdy mówimy o kwestii religijnej, dotykamy tego, co jest w duszy człowieka, czyli wiary. A jeśli ktoś dotyka mojej wiary, nie ma we mnie przyjaciela ‒ każdy polityk musi to wiedzieć, inaczej straci ludzi.

Pod koniec marca w Polsce zamknięto monaster Cyryla i Metodego, którego mnisi zaczęli przyjmować przedstawicieli tak zwanego patriarchatu kijowskiego i celebrować z nimi nabożeństwa. Monaster w wielu mediach był nazywany największym w Polsce...
...nie jest największy. To mały monaster, przejęliśmy go od Unitów. Było tam zaledwie dwóch mnichów. Zamknięto go, dlatego że zaczęli swawolić i zaprowadzać swoje porządki, a następnie związali się z niekanonicznymi biskupami. Powiedzieliśmy im: wybierajcie. Jeżeli chcecie być z nami ‒ proszę, a jeżeli chcecie się zajmować nieprzestrzeganiem prawa kościelnego ‒ to to my nakładamy na was suspensę. Monaster zamknięto i państwo przyjęło to do wiadomości.
Nie cieszą się popularnością, ale mącą wodę.

Latem na Krecie miał się odbyć Sobór Panprawosławny. Kilka Kościołów nie wzięło w nim udziału, w tym Rosyjski. Polski, przeciwnie, wziął. Co Eminencja sądzi o stanowisku tych, którzy nie przyjechali na Sobór?
W prawosławiu jest wolność. Każdy ma wolną wolę. Oczywiście bardzo by się chciało, aby byli tam wszyscy. Ale wszyscy się różnimy. Troszeczkę to bolało, że nie do końca wszyscy pojednaliśmy się. Tyle czasu przygotowywaliśmy ten Sobór, prawie go zainaugurowaliśmy, a tu proszę – przeszkody. Ale przyjęliśmy dokumenty. Niezłe, chociaż, oczywiście, każdy dokument może być lepszy. Dogmatyki nie dotykaliśmy. I dobrze, dlatego że gdyby były omawiane kwestie dogmatyczne, które są bardziej rygorystyczne, pytanie (o przyjazd lub brak przyjazdu szeregu delegacji – przyp. red.) trzeba byłoby postawić inaczej. Atmosfera Soboru była dobra, swobodnie można było mówić co się chce, nikt nikogo nie krępował. Osobiście jestem zadowolony, że ten Sobór się odbył. A jedność? Myślę, że wszystko jeszcze dojrzeje. To etapy wielkiej drogi. Teraz, mam nadzieję, będzie następny etap i będzie można omówić stanowisko tych, którzy nie wzięli udziału w Soborze, wyjść im naprzeciw. Nie ma tragedii.

Więc można jednak mówić o pojednaniu prawosławia?
Można. Nikt nie ucierpiał. Uroczystości (70-lecia patriarchy Cyryla – przyp. red.) świadczą o tym. Przyjechali wszyscy prawosławni! Gdyby ucierpiała jedność, nie byłoby ich tutaj. Ludzie świeccy często nie rozumieją o nas najważniejszego ‒ jeżeli zaczynamy czynić dobro, zawsze będzie temu przeszkadzać zło – szatan. Nie podoba mu się jedność. W jedności jest siła przeciwko niemu, dlatego zawadza. My, ludzie wiary, mamy tego świadomość. I walczymy z jego ingerencją. Również tutaj stopniowo wszystko się ułoży.

Co Eminencja postrzega teraz jako główne wyzwania prawosławia w Polsce i na świecie?
Na spotkaniu z patriarchą powiedziałem o istniejącym obecnie dużym wyzwaniu dla nas, ponieważ świat, według Ewangelii leżący w mocy złego, obecnie się zachwiał. Jest wiele chaosu, moralnego, duchowego i wszelkiego innego. Dlatego chrześcijaństwo, szczególnie zachodnie, daleko odeszło od pierwszego źródła chrześcijaństwa. I powstał kryzys. Nas, prawosławnych nazywa się konserwatystami, bo zachowujemy to, co pozostawił Chrystus. Dlatego pośród otaczającej nas rozpusty, społeczeństwo światowe wykazuje duże zainteresowanie prawosławiem. Powinniśmy to wykorzystywać i każdą duszę zaprowadzić do prawosławia. To jest bardzo trudne, ale tak należy się zachować. Poza tym, migracja z Bliskiego Wschodu sprzyja poszerzeniu prawosławia! Dlaczego? Na zachodzie Europy przed Drugą Wojną Światową prawosławia nie było, a teraz jest. Ci, którzy przyjechali, uciekli od konfliktów. Organizują tam własne kościelne życie, „zarażają” nim innych. Wtedy było nie do pomyślenia, że nasz Kościół będzie miał swoją parafię w Brukseli, a teraz ma. Na to właśnie zwróciłem uwagę (w rozmowie z patriarchą ‒ przyp. red.): jest pustka i są ci, którym ta pustka się nie podoba, więc organizują się i zaczynają układać swoje życie. Myślę, że XXI wiek – to wiek prawosławia.

Czyli dobrze zrozumiałem – uchodźcy z Bliskiego Wschodu sprzyjają zainteresowaniu chrześcijaństwem?
Oczywiście. Nawet u nas w Polsce. Jak mówiłem, w 1947 roku przesiedlono prawosławnych. Wysiedlono do Wrocławia, Gdańska, tam, gdzie byli Niemcy. Przesiedlono ich, wywieziono, wydawało się, że nastąpi asymilacja, bo przecież tam nigdy nie było ani jednej parafii (prawosławnej ‒ przyp.red.). A oni jednak je stworzyli i teraz mamy tam diecezje! Także wszystko się uda.

Za: https://ria.ru/religion/20161125/1482178233.html.