publicystyka: Miłość zwycięża zło

Miłość zwycięża zło

tłum. Gabriel Szymczak, 29 maja 2020

Przemierzając kraj Gadareńczyków, nasz Pan natknął się na młodego mężczyznę, który od dawna był zniewolony przez „legion” złych duchów. Ewangelia mówi, że zły „od dłuższego czasu porywał go gwałtownie; wiązany był łańcuchami i trzymany w okowach, lecz rozrywając więzy, gnany był przez demona na pustkowia” (Łk 8, 29). Był niebezpieczny dla mieszkańców miasta i dla siebie, ponieważ „nie wkładał odzienia i nie przebywał w domu, ale w grobowcach” (Łk 8, 27). Kierowała nim wściekłość, by się zabić. Śmierć wydawała mu się rozwiązaniem, by pozbyć się legionu złych duchów, który go opętał. Jednak jego próba zabicia się była niczym innym jak ostatecznym poddaniem się siłom zła, które przejęły jego ciało i duszę, ponieważ ostatecznym celem diabła jest zniszczenie opętanych przez niego osób.

To czytanie z Ewangelii opisuje, w jaki sposób człowiek został uwolniony przez naszego Pana. Chociaż nie mówi o tym, jak ów człowiek został opętany, daje nam jednak wskazówkę, co mogło ułatwić jego opętanie.

Na prośbę „legionu” złych duchów, Pan pozwala im wejść w stado świń, które pasie się na polach. Prowadzone przez diabły stado biegnie gwałtownie po stromym zboczu do jeziora i tonie. Co stało się potem z legionem diabłów? Możemy sobie tylko wyobrazić, że stały się one diabłami „czającymi się w wodzie”, jak określa je jedna z modlitw egzorcyzmów poprzedzających chrzest.

Kiedy „cały naród krainy gerazeńskiej” dowiedział się, co się stało, poprosił Pana, aby opuścił ich teren. Pan uczynił tam coś dobrego, uzdrawiając człowieka, ale pociągnęło to za sobą koszt materialnej utraty stada zwierząt.
Fakt, że ludzi ci nie zaprosili Pana do siebie i że chcieli, aby opuścił ich region i ich życie, jest jak sądzę sytuacją, która ułatwiła przejęcie opętanego człowieka przez diabła.
Miejsce, w którym nie przebywa Bóg lub z którego zostaje wyrzucony - każde miejsce, które nie jest wypełnione obecnością Boga i Jego Świętego Ducha - staje się wrażliwą przestrzenią, którą diabeł natychmiast atakuje. Zapewne ten człowiek był najsłabszym ogniwem w bezbożnym kraju Gadareńczyków. Wśród ludu, który nie przyjął Boga, to zło przejęło tego człowieka. Nie tylko został opętany, ale stał się bazą dla zorganizowanego legionu, który próbował stopniowo przejąć kontrolę nad całym krajem.

Po swoim uzdrowieniu, opętany błagał Pana, aby „mógł z Nim być”. Pan jednak odesłał go z powrotem, aby był świadkiem dla swego ludu, mówiąc: „Wróć do domu swego i opowiadaj o tym, co ci Bóg uczynił”.

Ten człowiek jest świadkiem nie tylko dla swojego ludu, ale i dla nas wszystkich. Wszyscy jesteśmy brani przez diabła na celownik i przez cały czas jesteśmy pod niebezpiecznym ostrzałem. „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału”, pisze św. Paweł do Efezjan, „lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6, 12). Człowiek z kraju Gadareńczyków jest świadkiem, że potrzebujemy Jezusa nie tylko do egzorcyzmowania i uzdrawiania nas, ale także do ochrony nas przed mocami złego ducha.

Co należy czynić, aby odnieść zwycięstwo w tej duchowej wojnie? Odpowiedź znajdujemy w rozmowie Pana ze znawcą Prawa, w Ewangelii wg św. Łukasza. Pytany o życie wieczne, Pan odsyła go do nauk Prawa, mówiąc: „W Prawie co jest napisane?” Ów człowiek odpowiada: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego serca twego, i całą duszą twoją, i całą mocą twoją, i całą myślą twoją” oraz „bliźniego twego jak siebie samego”. Pan mówi: „Prawidłowo odpowiedziałeś, czyń to, a żyć będziesz” (Łk 10, 25-37).

Odpowiedź znajduje się w jednym słowie. Miłość. Miłość jest matrycą naszego prawdziwego życia. „Gdybym miłości nie miał” - mówi św. Paweł - „byłbym niczym” (I Kor 13, 2). Bez miłości nie ma życia, jest tylko pustka. Dlatego musimy napełnić nasze serca prawdziwą miłością Boga i bliźniego, aby przelewała się w nich łaska Boża i nie było wolnego miejsca dla złego ducha – by nie mógł wziąć nas na cel i sobie podporządkować. Musimy przyjąć uzdrawiającą moc Boga, aby wypełnić nasze serca Jego miłością, aby otworzyć nasze umysły na Jego prawdziwe poznanie i pozwolić Mu prowadzić nas, abyśmy zawsze podążali za Nim.

Kiedy w naszym umyśle nie ma prawdziwej znajomości Boga i cudów Jego stworzenia, staje się on łatwym celem dla pokus złego ducha. Nie rozpraszajmy się tym, co społecznie drugorzędne, co tylko odsuwa od nas Chrystusa, ale napełnijmy nasze serca miłością do bliźnich. Umacniajmy się i nawiązujmy nowe przyjaźnie, wybaczajmy, prośmy o wybaczenie i pomagajmy potrzebującym wokół nas. Miłość musimy praktykować codziennie, aby trzymać zło z daleka.

o. Cornel Todeasa

za: Pemptousia

fotografia: Anima_Mea /orthphoto.net/