publicystyka: Zamienimy tę plagę w triumf hezychazmu

Zamienimy tę plagę w triumf hezychazmu

tłum. i oprac. Piotr Sterlingow, 27 marca 2020

W ciągu ostatnich miesięcy ludzkość zmaga się z pandemią koronawirusa COVID-19. Jak zwykle przy tego rodzaju wydarzeniach, niektórzy ludzie mają tendencję do rozsiewania różnych plotek, teorii spiskowych, proroctw nieznanego pochodzenia itp. Tego rodzaju „nowości” tylko pogarszają sytuację. Często brakuje nam zdrowych i rozsądnych słów odnośnie obecnej sytuacji, brakuje wskazówek jak powinniśmy postępować jako Prawosławni Chrześcijanie, co powinniśmy robić i jakich skrajności powinniśmy unikać.

Polecam Państwa uwadze fragmenty homilii wygłoszonych w ostatnich dniach przez dwóch biskupów - Metropolitę Limassolu Atanazego i Metropolitę Argolidy Nektariusza, i jednego duchownego - Archimandrytę Zachariasza Zacharou z Anglii. W tych trzech fragmentach możemy znaleźć wskazówki w jaki sposób powinniśmy radzić sobie jako Chrześcijanie w tym trudnym dla wszystkich okresie i przez jaki pryzmat powinniśmy patrzeć na ten problem. Warto zaznaczyć, że autorzy tych słów dostąpili wielkiego błogosławieństwa w postaci bliskiej znajomości ze współczesnymi świętymi - św. Paisjuszem Hagiorytą, św. Porfiriuszem Kawsokaliwitą, św. Efremem z Katunaki, św. Sofroniuszem z Essex, Starcem Józefem Vatopedzkim i z innymi filarami wiary XX wieku. Święci ci pomagali im zdobywać doświadczenie w życiu duchowym, aby później mogli dzielić się nim z innymi ludźmi.


„Podczas walki z dzisiejszym problemem powinniśmy czynić wszystko, co jest możliwe z czysto ludzkiego punktu widzenia. Dziękujemy naukowcom, politykom i rządzącym, którzy uczą nas i pokazują, jak radzić sobie w sytuacji, w której się aktualnie znajdujemy. Nie pojmujemy w błędny sposób dzisiejszej rzeczywistości, ale jako ludzie Cerkwi mamy też swoje zdanie i swój sposób postrzegania różnych sytuacji mających miejsce w naszym życiu. Dlatego do pokonania zaistniałej trudności będziemy używać ludzkich środków i porad naukowców, ale przede wszystkim będziemy wspomagać się naszą wiarą w Chrystusa, w Bogurodzicę i w świętych naszej Cerkwi. Cerkiew uczy nas, że w trudnych chwilach takich jak ta, powinniśmy się modlić. Ten kryzys możemy pokonać tylko modlitwą, potrzebujemy dużo modlitwy. Potrzebujemy ludzi, których modlitwa jest tak silna, że może zmienić bieg wydarzeń. Wszystkie ludzkie środki też są dobre i pożyteczne, ale tylko modlitwa może zmienić wszystko i pokonać trudność. Dzisiejszy problem ma także dobrą stronę, pokazuje nam naszą bezsilność, marność tego świata, pokazuje nam, że wszystko w życiu przemija. Powinniśmy zrozumieć, że naszym najważniejszym i pierwszym zadaniem jest odnalezienie Królestwa Bożego. „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.”(Mt6:33) Powinniśmy prościć Boga o Jego Królestwo, to jest nasza rzeczywista potrzeba, to właśnie tego potrzebujemy wszyscy, wszystkie pozostałe rzeczy też są ważne, ale pamiętajmy o tym, że Bóg zna nasze potrzeby. Cerkiew wzywa nas do zmagań modlitewnych, do modlitwy, która będzie wychodzić z pokajania, kajajmy się za nasze grzechy, za grzechy całego świata i przynośmy Bogu pokorną modlitwę, wychodzącą prosto z serca. Prośmy Boga o to, aby zmienił bieg wydarzeń. Jeśli będziemy się modlić - wszystko to zakończy się. Jeśli nie będziemy pamiętać o modlitwie - możemy pokładać nadzieję tylko w ludzkich działaniach, nie mając pewności do czego nas przywiodą i czy rozwiążą problem. Cerkwie pozostaną otwarte, nabożeństwa nie zostaną przerwane w żadnym wypadku. My, kapłani, pozostaniemy na miejscach, na których postawił nas Bóg, będziemy wznosić nasze modlitwy, odprawiać nabożeństwa i Boską Liturgię za cały świat. Kto chce  - może uczestniczyć w tych nabożeństwach, natomiast jeśli ktoś odczuwa trudność, słabość czy cokolwiek innego, niech postąpi zgodnie ze swoim sumieniem. Nie możemy osądzać drugiego człowieka, musimy modlić się za cały świat. Ktoś może zapytać: „Czy my, przychodzący do cerkwi, nie zachorujemy i nie umrzemy?” Z pewnością możemy zachorować i umrzeć, ale kto powiedział nam, że na tym świecie będziemy nieśmiertelni? Czy potrzebowaliśmy koronawirusa do tego, aby uświadomić sobie, że pewnego dnia zachorujemy, albo że pewnego dnia umrzemy? Czterdziestu męczenników z Sebasty idąc na męczeńską śmierć powiedziało: „Jeśli i tak pewnego dnia mamy umrzeć, to lepiej, abyśmy uczynili to dzisiaj, nie zdradzając Boga i samych siebie”. Pamiętajmy o śmierci. Święty Neofit Pustelnik mówił, że pamięć o śmierci i bojaźń Boża przewyższają wszystkie dobra. Pamiętajmy, że któregoś dnia odejdziemy z tego marnego świata po to, aby stanąć przed obliczem Boga. Co więc daje nam Cerkiew? Daje nam odwagę, zwycięstwo nad strachem przed śmiercią. Wszyscy bez wyjątku przejdziemy kiedyś przez biologiczną śmierć. Istnieje jeszcze śmierć duchowa, której nie ujrzy człowiek wierzący w Boga. „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.” (J11:25) I to właśnie tej śmierci się boimy, boimy się oddzielenia od Chrystusa na wieki. Nie chcemy tego. Bez względu na to, czy jesteśmy święci, czy grzeszni, przejdziemy przez biologiczną śmierć, która jest tylko czasowa. Chcemy uniknąć śmierci duchowej, która trwa wiecznie.

Zbliżamy się do święta Paschy, do Zmartwychwstania Chrystusa, który pokonał śmierć, który zniszczył strach przed śmiercią. Na nocnym nabożeństwie usłyszymy: „Niech nikt nie boi się śmierci, oswobodziła nas bowiem śmierć Zbawiciela.” Chrystus uwolnił nas od biologicznej śmierci, śmierć umarła, istnieje tylko życie wieczne, istnieje Chrystus. Z tą właśnie wiarą będziemy przemierzać przez trudność, z którą mamy do czynienia. Bez paniki, bez strachu, przyzywając miłość Chrystusa. Wiemy, że nasze życie na tej ziemi kiedyś się skończy, ale wiemy również, że będzie to tylko przejście z tego, co przemija, do wieczności. Takie wydarzenia sprawdzają nasze życie, naszą wiarę, nasz stosunek do Boga.

Poświęćmy nasze życie, nasz czas na pokajanie i modlitwę. Cerkiew cały czas, bez względu na wszystko, będzie przynosić modlitwy i służbę Bogu, da nam w ten sposób nadzieję i pokaże, że Bóg czuwa nad wszystkim. Nie będzie robić tego po to, aby ignorować wszystko co ludzkie, ale po to, abyśmy pokonali strach, strach przed śmiercią, który odpędza miłość. Prawdziwa miłość przepędza strach. Człowiek kochający Boga nie boi się niczego, ponieważ Boża miłość odpędza strach i pozwala nam odczuwać życie wieczne.

Idźmy po naszej drodze z wiarą i pokojem, dodawajmy otuchy naszym braciom. Pomyślcie, jakie niebezpieczeństwo, brak nadziei i strach odczuwają w swoich sercach ludzie, którzy w swoim życiu nie widzą Boga. Nasze życie bez Boga i Cerkwi to tragedia. Człowiek nie może żyć bez Chrystusa. My wszyscy przyzywający Jego imię stańmy się nosicielami spokoju, miłości, radości, nadziei, odwagi dzieląc się tym wszystkim z naszymi braćmi.”
 
- Metropolita Limassolu Atanazy


„[...] Nie ma tu miejsca na chorobliwą konsternację. Nie powinniśmy również opierać się środkom podejmowanym przez rząd w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się choroby, która dotyka dziś tak wielu ludzi. Działanie przeciwko władzom to błąd. Powinniśmy robić wszystko, co zaleca rząd, ponieważ nie proszą nas o to, abyśmy wyrzekli się wiary, proszą nas jedynie o podjęcie pewnych działań na rzecz wspólnego dobra wszystkich ludzi, aby próba, na którą jesteśmy teraz wystawieni przeminęła. Niektórzy uważają to za powód do wyznawania wiary, wznoszą flagi i bawią się w męczenników i wyznawców. Dla nas nie ma wątpliwości - będziemy robić wszystko, co zaleca rząd. W wypadku takim jak ten, okazanie nieposłuszeństwa rządowi jest niesprawiedliwe. Kiedy chorujemy i idziemy do szpitala jesteśmy objęci opieką finansowaną ze środków państwowych. Dlaczego więc teraz mamy ich nie posłuchać?

To właśnie etos Chrystusa, który pokazał w Swoim życiu na ziemi, i to przykazanie apostolskie, które otrzymaliśmy: „Przypominaj im, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność.”(Tt.3:1-2); i „Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę ...” (1P.2:13-17). Jeśli nie będziemy posłuszni naszym władzom, które nie proszą o wiele, to jak okażemy posłuszeństwo Bogu, który daje nam boskie prawo, które przewyższa każde ludzkie prawo? Jeśli przestrzegamy prawa Bożego, jesteśmy ponad prawami ludzkimi, jak mówili Apologeci z II wieku w Cesarstwie Rzymskim, które prześladowało chrześcijan.

Zrobiło na mnie wrażenie to, że w kraju w którym mieszkamy, w Wielkiej Brytanii, piłkarze wykazali się tak wielkim zrozumieniem i rozsądkiem, i jako pierwsi wstrzymali swoją działalność przyjmując wszystkie wskazówki rządu. Smutne byłoby gdybyśmy my, ludzie Cerkwi, nie osiągnęli poziomu piłkarzy i i nie okazali takiej samej wyrozumiałości jak oni w stosunku do władz, za które modli się nasza Cerkiew.

Jeśli poproszą nas o zaprzestanie naszych nabożeństw, przyjmiemy to i będziemy błogosławić Opatrzność Bożą. To przypomni nam starą tradycję Ojców z Palestyny. Na początku Wielkiego Postu, w Niedzielę Seropustną po obrzędzie przebaczenia win wychodzili oni na pustynię, gdzie czterdzieści dni bez sprawowania Liturgii przygotowywali się poprzez post i modlitwę do tego aby przed Niedzielą Palmową wrócić do monasteru i w pobożny sposób celebrować Mękę i Zmartwychwstanie Pana. Tak więc dzisiejsze okoliczności zmuszają nas do powrócenia do tego, co istniało kiedyś w naszej Cerkwi. Innymi słowy, zmuszają nas do bardziej hezychastycznego życia, większego skupienia się na modlitwie, która zrekompensuje niemożliwość uczestnictwa w Boskiej Liturgii i przygotuje nas do świętowania z większym pragnieniem i natchnieniem Męki i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W ten sposób zamienimy tę plagę w triumf hezychazmu. Wszystko, co Bóg dopuszcza w naszym życiu, wynika z Jego dobroci i miłości do człowieka, ponieważ On nigdy nie chce, aby Jego stworzenie zostało w jakikolwiek sposób skrzywdzone.

Jeśli będziemy pozbawieni przez dłuższy okres Boskiej Liturgii możemy znieść to z cierpliwością. Co otrzymujemy podczas Liturgii? Ciało i Krew Chrystusa, które są pełne Jego łaski. To dla nas wielki zaszczyt i korzyść, ale łaskę Boga otrzymujemy również na wiele innych sposobów. Kiedy praktykujemy hezychastyczną modlitwę znajdujemy się w Obecności Boga z umysłem w sercu wzywając święte Imię Chrystusa. Boskie Imię przynosi nam łaskę Chrystusa, ponieważ jest nierozerwalnie związane z Jego Osobą i wprowadza nas do Jego Obecności. Ta Obecność Chrystusa oczyszcza nas z naszych grzechów, odnawia i oświeca nasze serca, aby powstał w nich obraz naszego Zbawiciela Chrystusa.

Jeśli nie będziemy mogli świętować Paschy w Cerkwi pamiętajmy, że każdy nasz kontakt z Chrystusem to Pascha. Otrzymujemy łaskę podczas Boskiej Liturgii, ponieważ Jezus Chrystus jest na niej obecny, dokonuje Sakramentu i jest Tym, Który oddaje się wiernym. Kiedy przyzywamy Jego Imię wchodzimy w tę samą Obecność Chrystusa i otrzymujemy tę samą łaskę. Dlatego nawet jeśli jesteśmy pozbawieni Liturgii, zawsze mamy Jego Imię i nikt nie odbierze nam Chrystusa.

Co więcej, mamy także Jego Słowo, zwłaszcza Jego Ewangelię. Jeśli Jego Słowo stale przebywa w naszym sercu, jeśli je czytamy i modlimy się, jeśli stanie się ono naszym językiem, w którym mówimy do Boga tak, jak On przemawia do nas, wówczas ponownie otrzymamy Jego łaskę. „Ty masz słowa życia wiecznego.”(J.6:68) Ma miejsce to samo misterium, otrzymujemy Jego łaskę i uświęcamy się.

Ponadto, za każdym razem, gdy okazujemy dobroć naszym braciom, Bóg jest zadowolony, uważa, że zrobiliśmy to ze względu na Niego i nagradza nas. Okazujemy dobroć naszym braciom, a Bóg nagradza nas Swoją łaską. Jest to kolejny sposób, w jaki możemy żyć w Obecności Boga. Możemy otrzymać łaskę Boga poprzez post, dawanie jałmużny i każdy dobry uczynek.

Jeśli więc będziemy musieli unikać wspólnych zgromadzeń w Cerkwi, możemy zjednoczyć się w duchu poprzez te święte cnoty, które są znane w Ciele Chrystusa - w Świętej Cerkwi i które jednoczą wiernych z Chrystusem i innymi członkami Jego Ciała. Wszystko, co czynimy dla Boga jest Liturgią, ponieważ służy to naszemu zbawieniu.

Oczywiście Boska Liturgia jest wielkim wydarzeniem w życiu Cerkwi, podczas którego wierni mają możliwość zamiany swojego małego życia na nieograniczone życie Boga. Jednak moc tego wydarzenia zależy od wcześniejszego przygotowania przy pomocy wszystkich rzeczy, o których wspominaliśmy - poprzez modlitwę, dobre uczynki, post, miłość do bliźniego, pokajanie.

Dlatego, moi drodzy, nie są nam potrzebne heroiczne wyznania przeciwko rządowi i ograniczeniom, które wprowadził w celu podjęcia działań profilaktycznych dla dobra wszystkich ludzi. Nie powinniśmy też rozpaczać. Musimy mądrze znajdować sposoby, dzięki którym nie utracimy żywej więzi z Chrystusem. Nic nie może nam zaszkodzić, musimy po prostu przez pewien okres wykazać się cierpliwością, a Bóg widzący naszą cierpliwość usunie każdą przeszkodę, każdą pokusę i znów ujrzymy radosne dni, i będziemy świętować naszą wspólną nadzieję i miłość, które mamy w Jezusie Chrystusie.”

- Archimandryta Zachariasz Zacharou
Monaster Świętego Jana Chrzciciela w Tolleshunt Knights w hrabstwie Essex, Wielka Brytania


„W ciągu ostatnich dni mamy do czynienia z pewnym fenomenem. Nadgorliwi chrześcijanie z zapałem rozpowszechniają różnego rodzaju artykuły pełne heroizmu i nawołują innych do zachowywania się jak „męczennicy” i „wyznawcy”.

Odnoszę wrażenie, że za tą bezmyślnością i skrajnością stoi wielkie niebezpieczeństwo i ukryta pycha.
Prosiłbym wszystkich kandydatów na „męczenników”, aby nie oczekiwali ofiary od innych oraz aby nie zagrażali ich bezpieczeństwu.

Jeśli rzeczywiście wierzą w to, co mówią, to niech zostawią swoje krzesła i klawiatury i niech pójdą pomagać jako wolontariusze lekarzom i pielęgniarkom, którzy cały czas narażają swoje życie i zdrowie pomagając innym ludziom.

Jeśli nie mogą tego zrobić, to niech wezmą do ręki czotki i niech powiedzą chociaż jedno „Panie zmiłuj się” w intencji chorych, lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia, którzy codziennie służą chorym jak dobry Samarytanin, narażając się na różne niebezpieczeństwa. Czy nie myślicie, że to czego w dniu dzisiejszym potrzebuje świat to modlitwa, a nie wiadomości, motta i lajki na komputerze?

Nie mylmy odpowiedzialności z bezmyślnością, bezkosztownej wiary, która nie jest warta niczego, z wiarą świętych. W czasach śmiercionośnych epidemii chrześcijanie, którzy chcieli się ofiarować, śpieszyli aby pomóc chorym, nawet jeśli byli to poganie, pozostawieni przez bliskich ze względu na strach przed chorobą.

Nabierzmy trochę powagi! Nie słuchajmy słów nieodpowiedzialnych i bezmyślnych.

Zaleceniem rządu i służby zdrowia jest pozostanie w swoich domach. Na dzień dzisiejszy nie możemy zrobić nic poza zapobieganiem. To bardzo trudne, współczesny człowiek przyzwyczaił się do przebywania poza domem i trudno zamknąć go w środku.

Jest to jednak okazja, aby spojrzeć na siebie, na żonę, męża, dzieci, wnuki. Człowiek dosyć często znajduje różnego rodzaju usprawiedliwienia od stanięcia twarzą w twarz ze sobą i z członkami swojej rodziny.

Media dają nam dzisiaj „magiczne” wskazówki: „oglądajcie filmy, słuchajcie muzyki, piszcie wiadomości...” Nie usłyszeliśmy od nich, a nawet nie oczekiwaliśmy, aby usłyszeć czegoś bardziej rzeczowego, wskazówek, aby zajrzeć w głąb swojej duszy, aby przewartościować niektóre rzeczy, aby odnaleźć sens życia.

Każdy kryzys może przynieść coś dobrego. Słowo „kryzys” w języku chińskim oznacza szansę. Ten okres jest ciężki dla tych, którzy na co dzień chodzą do cerkwi i polubili nabożeństwa. Teraz nie mamy już tej możliwości. Na pewno będziemy za tym tęsknić, ale po jakimś czasie znowu spotkamy się w świątyni. Teraz przyszedł czas, abyśmy „weszli do swojego pokoju”. „Wejdź do swego pokoju, zamknij drzwi i módl się do twego Ojca, który jest w ukryciu, a twój Ojciec, który widzi w ukryciu, odda ci jawnie.” (Mt.6:6)

Nikt nie zabiera nam prawa do osobistej modlitwy, postanowienie rządu jest związane z dzisiejszą realnością, a nie ze zwalczaniem Cerkwi jak twierdzą niektórzy „gorliwi” chrześcijanie. Politycy oraz lekarze biorą na swoje barki bardzo wielki ciężar, pomóżmy im nieść ich Krzyż zamiast ich osądzać i krytykować.

Niech ten okres stanie się dla nas wszystkich „czasem pokajania i modlitwy”.

- Metropolita Argolidy Nektariusz

 
Fotografia: A.Babiogorec / orthphoto.net /