publicystyka: Jakie będzie niebo?

Jakie będzie niebo?

tłum. Gabriel Szymczak, 23 lutego 2020

To nie jest niezwykłe pytanie. Czasami jest zadawane z całą świeżością dziecka, innym razem z niepokojem starca. To nie jest pytanie, które dopuszcza łatwe odpowiedzi, ani pytanie, dla którego język jest wystarczający. Cynik mówi: „Nikt nie wie”. Taka postawa jest daleka od pełni ludzkich doświadczeń. Są historie. Są też rzeczy, które dają wskazówki i sugerują. Istnieje również wzorzec rozumowania i widzenia, który stoi obok różnych świadków, którzy do nas trafiają. Wzorem szczególnej uwagi jest stwierdzenie, że „Stary Testament jest cieniem, a Nowy Testament jest ikoną nadchodzącej epoki”. Ta idea została jasno wyrażona zarówno przez św. Maksyma Wyznawcę (Wschód), jak i św. Ambrożego z Mediolanu (Zachód). Stanowi ona część pierwotnego konsensusu Kościoła, fundamentalnego sposobu patrzenia na świat i natury naszego życia duchowego.

Pojęcie jest proste: nadchodzący wiek (niebo) jest prawdziwą Rzeczywistością, na którą wszystko inne może tylko wskazywać. Nie neguje to tego, że to, co teraz wiemy, jest „prawdziwe”. Zamiast tego mówi, że brakuje temu czegoś w jego rzeczywistości. To jest rzeczywiste, ale nie w pełni. Ujęcie tego w słowa jest prawie niemożliwe. Jednak jest umieszczane w historiach, a historie są wystarczającą zbieżne, aby sugerować, że dzielą wspólne doświadczenia.

Rozważ te fragmenty:
Głos Jego wstrząsnął wówczas ziemią, a teraz obiecuje mówiąc: Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem”. Te zaś słowa jeszcze raz wskazują, że nastąpi zniszczenie tego, ci zniszczalne, a więc tego, co zostało stworzone, aby pozostało to, co jest niewzruszone. Dlatego też otrzymując niewzruszone królestwo, trwajmy w łasce … (Hbr 12, 26-28)
Ziemia (stworzony wszechświat, jaki znamy) jest taka, że można nią „wstrząsnąć”.
… wpatrujemy się nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie”(2 Kor 4, 18)

Rzeczywistość, którą widzimy, jest „przemijająca”, „odchodzi”. Istnieje jednak Rzeczywistość (niewidzialna), która jest wieczna. Tym nie można wstrząsnąć. Istnieje związek między nimi. Kiedy myślimy o Wcieleniu Chrystusa, nie widzimy zmiany świata materialnego (ciało Chrystusa jest ciałem ludzkim). Widzimy to, co nie może się zmienić (Boskość), zjednoczone z tym, co się zmienia (człowieczeństwo). To, co się ostatecznie zmienia, ulega transformacji.

Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebnie - powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeśli jest ciało ziemskie, powstanie też ciało niebieskie. Tak też jest napisane: „Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego. (1 Kor 15, 42–49)

Ten wzór, ruch od mniej realnego do prawdziwie realnego, od przemijającego do wiecznego, od ulegającego wstrząsom do niewzruszalnego, jest tym samym wzorcem, do którego odnosili się św. Maksym i św. Ambroży. Jest to wzorzec wspólny dla typologii i alegorii patrystycznej.
Interesuje mnie, w jaki sposób to zrozumienie zachowuje integralność „mniejszych” rzeczy. Cień nie jest usuwany przez ikonę, ani ikona przez samą Rzeczywistość. Słowami Chrystusa - są „wypełnione”. Jest to wzór, który może kierować naszym myśleniem o rzeczach, które są poza nami.

Przykład warty rozważenia można znaleźć w temacie kobiet i mężczyzn. Niewiele rzeczy jest tak jasno określonych w tradycji, jak ten konkretny wzór. Księga Rodzaju stwierdza, że Bóg uczynił ludzkość „mężczyznami i kobietami”. Sam Jezus koncentruje naszą uwagę na tym konkretnym stwierdzeniu, nauczając o naturze małżeństwa. Możemy założyć, że wzór istnieje (lub można go zobaczyć) najpierw jako cień.
Ten cień jest opisany w początkowych rozdziałach Księgi Rodzaju. Dostajemy ciekawe informacje. Dwoje (mężczyzna i kobieta) ma rzeczywistość bycia „jednym ciałem” (a nie dwiema zupełnie odrębnymi rzeczywistościami: jedno nie istnieje bez drugiego). Wszystkie przykazania w Księdze Rodzaju (bądźcie płodni; rozmnażajcie się, panujcie, zaludniajcie ziemię, itd.) są sformułowane jako „wy” - w liczbie mnogiej (mężczyzna i kobieta). Mówi się nam także o pierwszym grzechu i roli mężczyzny i kobiety w tym działaniu. Konsekwencje spadają na nich oboje.

Cień mężczyzny i kobiety trwa w całym Starym Testamencie - w Prawie (szczególnie w przepisach dotyczących małżeństwa i rodziny), a także u proroków (gdzie przedstawiony jest wizerunek Izraela jako małżonka). Być może najbardziej uderzająca ze wszystkich pierwsza wskazówka odkupienia (i Mesjasza) jest postrzegana w kontekście mężczyzny i kobiety, w obietnicy „nasienia” (potomstwa), które zmiażdży głowę węża. (Rdz 3, 15)
Cień przechodzi do ikony na stronach Nowego Testamentu. Ewangelia Mateusza rozpoczyna się genealogią, która następnie przechodzi do narodzin Chrystusa. Św. Łukasz rozpoczyna Zwiastowaniem i narodzinami Chrystusa, a następnie genealogią. Narodziny (w których zebrano obietnice z Księgi Rodzaju) to wprowadzenie Ikony w Nowym Testamencie. Historia wyzwolenia Izraela zakorzeniona jest w „tak” kobiety, ale tym razem rolę „męża” (w pewnym sensie) wypełnia sam Bóg.

Nowy Testament ściąga zasłonę z ikony w całym tekście. Obraz uczty weselnej, widoczny w przypowieściach Jezusa, objawia się u św. Pawła, wskazując na relację między Chrystusem a Jego Kościołem. Tak jak nie ma Adama bez Ewy, nie ma mężczyzny bez kobiety, tak Chrystus nie jest bez Swojej Oblubienicy, Kościoła. Niektórzy mogą nadstawiać uszu, słysząc, że Chrystus jest „bez” czegoś (to wyraz ślepoty spowodowanej protestanckimi interpretacjami Pisma Świętego). Ale św. Paweł, wychodząc z założenia, że kobieta jest „ciałem” mężczyzny („kość z jego kości i ciało z jego ciała”), naucza, że Oblubienica Chrystusa, Kościół, jest Ciałem Chrystusa. I nie tylko, że Kościół jest Ciałem Chrystusa, ale że Chrystus jest „głową” Kościoła (jak powie gdzie indziej, że mężczyzna jest „głową” kobiety). Mimo to, szokująco, mówi:
Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie jesteś mi potrzebna, albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. (1 Kor 12,21)

„Cały Adam” to rasa ludzka. Chrystus jest drugim Adamem, a „cały” drugi Adam obejmuje Chrystusa i Jego oblubienicę, mężczyznę i kobietę (z których jedno nie znika w drugim). Współczesny indywidualizm w dużej mierze zniszczył biblijne rozumienie Kościoła, zastępując go interpretacją instytucjonalną, w której staje się on zwykłą społecznością. Jednak rzeczywistość trwa. Nowy Adam i Jego oblubienica istnieją wśród nas jako ikona nadchodzącego wieku, w którym objawi się pełnia tego zjednoczenia.

Kiedy spoglądamy na nadchodzący wiek, ci, którzy błędnie przyjmują stwierdzenie św. Pawła, że „nie ma mężczyzny ani kobiety w Chrystusie Jezusie” w znaczeniu zaniku płci, przyjmują pojęcie zniesienia przeszłości, zaprzeczając wszystkiemu, co wiemy. Zamiast tego musimy zrozumieć, że to, co przemija, jest tym, co jest mniejsze, to znaczy mniejszą rzeczywistością mężczyzn i kobiet. To, co pozostaje i jest niewzruszone, to pełnia i wielkość mężczyzny i kobiety, w porównaniu z którymi to, co odeszło, blednie.

Maryja jest „bardziej kobietą” niż Ewa, co jest ikonicznym spełnieniem, którego Ewa była jedynie cieniem. Oblubienica Chrystusa (i blask, jakim ona będzie) gromadzi się w Matce Bożej i bardziej przypomina ją niż Ewę. Wielkość Maryi, która tak oburza niektórych, jest po prostu wyrazem tego, co się w niej objawia. To w tym kierunku (od mniejszego do większego) powinniśmy zwrócić nasze serca, gdy rozważamy te rzeczy.

Z tego samego powodu należy zauważyć, że pierwotne objawienie Chrystusa w Kościele ma miejsce w Boskiej Liturgii, w zaślubinach Baranka. Tu Oblubieniec wraz ze Swoją Oblubienicą wchodzą do komnaty małżeńskiej we wspólnocie Boskiego Życia. To, że często tracimy z oczu Chrystusa jako Oblubieńca i Kościół jako Oblubienicę, wiele mówi o naszym własnym braku uwagi i zniekształceniu. Modlitwy Kościoła nieustannie przywołują język naszego wspólnego życia, upamiętniając Matkę Boga - Theotokos i wszystkich świętych, przypominając nam, że nasza komunia jest w pełni Chrystusa, w imieniu wszystkich i dla wszystkich.

Jakie jest niebo? Jest to coś, co już znamy, ale nie w taki sposób, w jaki to znamy. Adam i Ewa z Ogrodu są jak Oblubieniec i Oblubienica, ale nie ujrzysz tego, co początkowe, dopóki nie zobaczysz tego, co ostateczne. Ci, którzy zaczynają widzieć i rozumieć Eucharystię oraz zmartwychwstałego Chrystusa objawionego podczas tej uczty, zaczynają widzieć wszystko w innym świetle, a pod nastającymi promieniami nadchodzącej epoki - zarys tego, czym będą.

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: igors /orthphoto.net/