publicystyka: Przemiana i przebaczenie

Przemiana i przebaczenie

tłum. Gabriel Szymczak, 21 września 2019

W naszej kulturze istnieją różne działania, których celem jest uzyskanie "dobrego samopoczucia" o nas samych. To ruch w kierunku poprawy, przeciwieństwo bycia zawstydzonym czy potępionym. Ale to także gubi sedno sprawy. Udawanie, że wszystko jest ok, wcale tego nie sprawia. Istnieje w tym pokrewieństwo z teorią zastąpienia kary dla grzeszników przez ofiarę Chrystusa, w której Bóg zgadza się widzieć nas jako sprawiedliwych (właśnie ze względu na ofiarę Chrystusa), mimo że tacy nie jesteśmy. Wiara prawosławna mówi o prawdziwej przemianie, o prawości, która jest prawdą, ponieważ nią jest.

Bóg jest autorem naszego istnienia - zajmuje się rzeczywistością, a nie fikcją. Wielką słabością prawno-sądowych modeli grzechu i zbawienia jest brak myślenia w kategoriach rzeczywistości. Jeśli grzech jest problemem prawnym, to jego problem nie leży w jego obrębie, ale w pewnym zrozumieniu prawnym, które istnieje gdzie indziej. W stanie Tennessee posiadanie marihuany jest przestępstwem. W stanie Kolorado nie jest. Oba przypadki są fikcją. Sama marihuana nie jest "legalna" czy "nielegalna", to tylko marihuana.

Czytałem interesującą książkę - "Zabijanie od środka" Roberta Meaghera. Jest on katolickim teologiem, badającym teorię ius bellum iustum (teoria wojny sprawiedliwej, uzasadnionej ze względu na spełnienie przez nią określonych kryteriów – przyp. tłum.). Jednak jego podejście nie polega na badaniu idei takiej wojny. Zamiast tego, bada rzeczywiste skutki zabijania i wojny w życiu i psychice żołnierzy. Jego praca konsekwentnie ujawnia pustkę teorii wojny sprawiedliwej w przypadku rzeczywistych doświadczeń ludzi. Wojna nie jest problemem prawnym; to kwestia życia i śmierci.

Meagher spędził kilka lat na rozmowach z żołnierzami. Zauważył przygnębiające zjawisko epidemii samobójstw wśród naszych weteranów wojennych. W jednym rozdziale cytuje smutną notatkę pozostawioną przez żołnierza dla jego matki:
Mamo, bardzo przepraszam. Moje życie było piekłem od marca 2003 r., kiedy uczestniczyłem w inwazji na Irak. . . . Zwalniam się z pustyni raz na zawsze. . . . Nie jestem dobrym człowiekiem. Zrobiłem złe rzeczy. Zabierałem życie. Teraz nadszedł czas, aby zabrać moje.

Meagher używa terminu "obrażenia moralne", aby opisać ranę niesioną przez takich weteranów. Działają przeciwko własnemu kompasowi moralnemu i trudno im żyć ze sobą. Ta analiza niestety poddaje subiektywizmowi coś, co jest obiektywne. Bardziej niż "obrażeniem moralnym", grzech jest raną ontologiczną. Nęka nas, ponieważ jest prawdziwy. To szaleństwo Lady Makbet, krzyczącej "Precz, przeklęta plamo, precz!", torturowanej krwią Duncana, która - jak sobie wyobraża - zawsze jest na jej rękach.

U amerykańskich kapelanów wojskowych powszechne było (przynajmniej ja tak to rozumiałem) używanie teorii wojny sprawiedliwej jako narzędzia wspierania żołnierzy w duchowych problemach, związanych z ich działaniami. "Gdybyś go nie zabił, to on zabiłby ciebie." "Chronisz życie naszych obywateli", itd. Takie prawne usprawiedliwienia są nieskuteczne w stosunku do "obrażeń moralnych", które opisuje Meagher. To samo można powiedzieć o całym świecie moralnym, jeśli rozważamy go w kontekście prawnym.


Zaproponuję tekst podstawowy do rozważenia naszej prawdziwej, ontologicznej transformacji:
My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18)

Św. Paweł nie utożsamia się z dostrzeganiem chwały Pana jako nagrody za dobrze przeżyte życie lub za przypisaną prawość pod koniec naszej podróży. Opisuje coś, co ma miejsce w tej właśnie chwili. Kiedy jesteśmy właściwie ukierunkowani na Boga, widzimy twarz Chrystusa. Widzimy dwie rzeczy: twarz Chrystusa (prawdę o tym, Kim On jest) i nasze własne ja (prawdę o tym, kim my jesteśmy). To spotkanie często wywołuje w nas wstyd. Pustka, złamanie i grzeszność naszego życia, gdy widzimy, czym są, sprawiają, że chcemy ukryć się w Jego obecności.

Ale kiedy ponownie na Niego patrzymy, następuje powolne oczyszczenie, uzdrowienie, przebaczenie i wypełnienie. Dzieje się tak dlatego, że stojąc przed Jego obliczem, jesteśmy w jedności z Nim. To, Kim On jest, zaczyna uzdrawiać to, kim my jesteśmy.

Przychodzą mi na myśl dwa fragmenty z pierwszego listu św. Jana:
Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu (1 J 1, 7)
i
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3, 2)

"Chodzić w świetle" uważam za synonim "oglądania Jego twarzy". "Szczęśliwy lud, co umie się radować: chodzi, o Panie, w świetle Twego oblicza" (Ps 89, 15). Zobaczyć Chrystusa "takim, jakim On jest ", oznacza zobaczyć "pełnię tego, kim On jest". Św. Paweł mówi, że obraz Chrystusa jest "niejasny". Nie widzimy Go wyraźnie z powodu naszego własnego złamania i grzechu. To wymaga, abyśmy ciągle powracali do twarzy Chrystusa. Jest to powolna, cierpliwa praca pokuty. Nie możemy zrobić tego szybko – jeśli w taki sposób zobaczylibyśmy Jego twarz, oznaczałoby to naszą nagłą śmierć.

Jak już wcześniej wspomniałem, ujrzenie Chrystusa to ujrzenie samych siebie. W obecności Chrystusa wszystko objawia się w prawdzie o swoim istnieniu. Św. Paweł używa bardzo bogatego obrazu sądu:
Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je Dzień Pański; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3, 11-15)

To, czemu brakuje realności (grzech, ciemność itp.), zniknie w obliczu rzeczywistości (określanej jako "ogień"). To, co rzeczywiste i prawdziwe (prawda o tym, kim jesteśmy), zostanie udoskonalone. Fałsz jest stracony, prawda jest zbawiona.

Ten ogień już płonie wśród nas:
"Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął" (Łk 12, 49)
Ten "ogień" jest obecnością Chrystusa w pełni jej prawdy. Autor Listu do Hebrajczyków łączy ten obraz ognia z obrazem drżenia:
Głos Jego wstrząsnął wówczas ziemią, a teraz obiecuje mówiąc: Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem. Te zaś słowa jeszcze raz wskazują, że nastąpi zniszczenie tego, co zniszczalne, a więc tego, co zostało stworzone, aby pozostało to, co jest niewzruszone. Dlatego też otrzymując niewzruszone królestwo, trwajmy w łasce, a przez nią służmy Bogu ze czcią i bojaźnią. Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym.” (Hbr 12, 26-29)

W obu przypadkach usunięte zostało to, co nietrwałe (drzewo, trawa, słoma, niestabilność). Spalone i usunięte jest to, co jest-mniej-niż-rzeczywiste-i-prawdziwe. Jeśli ta wizualizacja zostanie umieszczona w kontekście ontologicznym, widzimy to jako oczyszczenie, zniszczenie grzechu i wszystkiego, co zniekształca nasze istnienie i byt.

"Moralna rana" żołnierza jest zaledwie jednym z wielu przykładów. On niesie uraz i czasami czuje, że obrażenia są większe niż on sam, że jego życie zostało przytłoczone. Wyrządzonych szkód nie można wyleczyć poprzez różne fikcje prawne, które ekstrapolujemy na nasz świat. Coś musi zostać zmienione, usunięte, wstrząśnięte, pochłonięte ogniem Bożej miłości.
Od dawna kocham obrazy z „Wielkiego rozwodu” C.S. Lewisa. On maluje grzech w kategoriach ontologicznych. Z jednej strony grzech redukuje naszą rzeczywistość, pozostawiając nas podobnymi do duchów i ulotnymi jak dym. Czasami grzech jest nawet widziany jako upiorna jaszczurka, która szepcze i kontroluje każde działanie. W jego książce przebaczenie jest sprawą wchodzenia głębiej w niebo, stawania się bardziej realnym, bardziej stabilnym.

Wyobrażam sobie, że wielu czyta jego dzieło jako metaforę prawnego / sądowego przebaczenia grzechów. Wydaje mi się, że to bardzo smutne odwrócenie. Obraz Lewisa jest bardziej wyrazisty w stosunku do ontologicznej prawdy, niż jakiekolwiek sądowe rozumowanie. Grzech jest prawdziwy i jego efekty są prawdziwe, niezależnie od tego, jak moglibyśmy starać się go uzasadnić. Nie ma nic innego, jak tylko poddać się samej Rzeczywistości.

Temat ten rozbrzmiewa poetyckimi słowami św. Symeona Metafrastesa, które stanowią część modlitw przygotowujących do Eucharystii:

Oto przystępuję do Bożych Tajemnic, Stwórco, nie spal mnie przez ich przyjęcie, ogniem bowiem jesteś niegodnych spalającym, lecz oczyść mnie z wszelkiego brudu.

Przyjmij mnie dzisiaj, Synu Boży, jako uczestnika mistycznej Twojej Wieczerzy, gdyż nie zdradzę Twoim wrogom tajemnicy, ani też nie pocałuję Ciebie jak Judasz, lecz jak łotr wyznaję Ciebie: Wspomnij mnie, Panie, w królestwie Twoim.

Bożej Krwi ulęknij się, człowieku, widząc ją, ogniem bowiem jest niegodnych spalającym. Boże Ciało przebóstwia mnie i karmi, przebóstwia duch, rozum zaś karmi przedziwnie.

Pociągnąłeś mnie miłością, Chryste, i zmieniłeś mnie Boską Twoją miłością, spal więc niematerialnym ogniem moje grzechy i uczyń mnie godnym nasycenia się w Tobie słodyczą, abym weseląc się wywyższał, Dobry, oba Twoje przyjścia.


W światłość świętych Twoich jakże wejdę, niegodny, jeśli bowiem odważę się wejść do komnaty weselnej, oskarży mnie szata, gdyż nie jest weselna i związany wyrzucony zostanę przez aniołów. Oczyść, Panie, brud mojej duszy i zbaw mnie jako Przyjaciel człowieka.

Władco, Przyjacielu człowieka, Panie Jezu Chryste, Boże mój, niech mi nie będą na sąd te święte Tajemnice, gdyż nie jestem ich godzien, ale na oczyszczenie i uświęcenie duszy i ciała, na zadatek życia przyszłego i królestwa. Mnie zaś dobrze jest zjednoczyć się z moim Bogiem, złożyć w Panu nadzieję mego życia.


o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

Tłumaczenie modlitw przed przyjęciem Boskich Tajemnic za:
ks. Henryk Paprocki (liturgia.cerkiew.pl) 

Fotografia: kcenia.belova / orthphoto.net /