publicystyka: Jaka jest moja miłość do Boga...?

Jaka jest moja miłość do Boga...?

tłum. Gabriel Szymczak, 09 lutego 2019

Każde czytanie z Ewangelii powinno nas wzbogacać i utwierdzać w przekonaniu, że w naszym chrześcijańskim życiu ważne jest przynoszenie owocu, a środkiem do osiągnięcia tego stanu jest uczenie się, co to znaczy kochać.
Dla nas największym symbolem miłości jest cenny i życiodajny Krzyż. Kłaniając się mu, powinniśmy patrzeć z podziwem na jego piękno i jednocześnie zastanawiać się: Jak możemy w miarę naszych możliwości zbliżyć się do miłości Krzyża?

Ostatnio podczas podróży do Filadelfii mogłem wysłuchać audiobooka C.S. Lewisa "Mere Christianity" (tytuł wydania polskiego: Chrześcijaństwo po prostu). W tej książce jest niesamowity rozdział mówiący o różnicy między miłością emocjonalną a miłością, która jest wieczna i bezwarunkowa.
Lewis jako przykład wykorzystał obraz małżeństwa, stwierdzając, że to właśnie emocja miłości prowadzi pary do trwającego całe życie zobowiązania wierności. Każdy, kto kiedykolwiek był w poważnym związku, całkiem dobrze zna uczucie miłości. Kiedy spotykamy osobę, w której się zakochujemy, ‘mamy w brzuchu motyle’, jest nam trudno jeść i spać, a skupienie się na naszych codziennych sprawach wydaje się być nieosiągalne, gdyż wszystkie nasze myśli i energie kierują się ku tej jednej osobie.

Podczas gdy wszystkie te emocje są niezbędne, aby rozpocząć długi związek ... to jednak zdecydowanie nie jest to prawdziwa miłość. Prawdziwym testem jest obserwowanie, co dzieje się w miarę upływu czasu, kiedy uderzenia emocji stają się rzadsze. Co dzieje się w małżeństwie, w którym para w pewnym momencie po prostu przestaje się lubić ... może po jakimś wybuchu lub kłótni? Czy po nieporozumieniu wciąż jeszcze jest tu miłość? Czy istnieje tęsknota za skruchą po ustąpieniu gniewu? Czy małżonkowie czują, że nienaturalnym jest ich rozdzielenie na zbyt długo?

C.S. Lewis pięknie stwierdził, że istotą chrześcijańskiego małżeństwa powinno być proszenie Boga przez małżonków o łaskę, aby zawsze kochać siebie wzajemnie miłością bezwarunkową, szczególnie w trudnych chwilach, w których małżonkowie z jakiegoś powodu przestają się lubić.
Mówię wam o tym, bracia i siostry w Chrystusie, nie dlatego, że jestem znawcą miłości ... ale ponieważ zrozumienie, jak działa miłość, jest niezwykle ważne - nie tylko dla naszych małżeństw i rodzin, ale także dla naszego życia duchowego i naszego związku z Bogiem.

Nasza miłość do Boga jest bardzo podobna do małżeństwa. Kiedy świadomie stajemy się chrześcijanami lub gdy bierzemy udział w pięknej Liturgii czy spowiedzi, jest w nas to uczucie miłości, które ofiarujemy Bogu. W tych chwilach Bóg ma pierwszeństwo przed wszystkim innym w naszym życiu. Łatwo jest się wtedy modlić, Liturgie są piękne, nie możemy się doczekać powrotu do cerkwi i ujrzenia Boskiego Oblicza! Wszystko w naszym życiu osobistym wydaje się takie jasne!

Ale z biegiem czasu emocje te pojawiają się coraz rzadziej, a po kilku tygodniach lub miesiącach trwania w tej samej rutynie - stajemy się zwyczajnie nieczuli. W modlitwie łatwo ulegamy rozproszeniu. A kiedy ogarnia nas uczucie pustki, ponownie zaczynamy szukać emocjonalnej miłości, która powodowała, że chcieliśmy się przede wszystkim modlić.

W zeszłym tygodniu oglądałem film o życiu w monasterze Świętego Krzyża w Zachodniej Wirginii; przełożony monasteru opowiadał, jak wielu mężczyzn przybywa do klasztoru z wzniosłą, emocjonalną Miłością do Boga. Po pewnym czasie to jednak zanika. "Ale - powiedział - prawdziwy rozwój duchowy ma miejsce tylko wtedy, gdy nasza modlitwa jest sucha, kiedy trudno jest stać na nabożeństwie i kiedy naszemu umysłowi trudno jest się skupić. Ten proces dotyczy każdego z nas i musimy nauczyć się go pokonywać ... aby nadal wstawać i mówić: "bez względu na to, jak się dziś czuję, nadal będę się modlić, nadal będę uczestniczyć w życiu życiu liturgicznym. Będę coraz bliżej Boga, nawet gdy będzie ciężko i sucho, bez emocji. To jest życie, które nas przemienia".

Jeśli przyjrzymy się głęboko naszemu duchowemu życiu zobaczymy, że wszyscy ulegaliśmy porażkom podczas przemiany powodowanej przez bezwarunkową miłość otrzymaną od Boga. Każdy z nas może dzisiaj wskazać czas we własnym życiu, w którym - w pewnym stopniu - odstąpiliśmy od Cerkwi. Może dlatego, że doszło do jakiejś tragedii, a może dlatego, że po prostu przestaliśmy odczuwać, że modlitwa cokolwiek nam daje.

Za każdym razem, gdy kładziemy nacisk na coś w tym życiu, stawiając to ponad Miłość, którą Bóg bezwarunkowo nam oferuje ... zawodzimy w naszym związku ze Stwórcą.
"Czy moja miłość do Boga jest emocjonalna ... czy bezwarunkowa?"
To jest pytanie, które musimy sobie zadać i o którym przypomina nam Boża miłość do ludzkości przez Krzyż.
Krzyż nie jest tylko czymś, na co można patrzeć lub co jest po prostu dekoracją umieszczoną w cerkwi. Mimo naszej słabości musimy wejść w taki stan umysłu, w którym Krzyż jest WSZYSTKIM. Miłość, którą reprezentuje Krzyż, musi być naszym CAŁYM ŻYCIEM, a jedynym sposobem, aby dojść do tego punktu, jest poznanie, czym naprawdę jest prawdziwa i bezwarunkowa miłość do Boga.

Zbyt długo żyliśmy w naszej relacji z Bogiem jak niewdzięczny małżonek. Nie możemy sobie pozwolić na myślenie, że zrobiliśmy wystarczająco dużo w tym życiu, aby zagwarantować Miłość od Stwórcy. Niebezpieczna jest dla nas postawa, w której wyrażamy wobec Ojca pytanie "a co Ty zrobiłeś dla mnie ostatnio?". Doskonalenie prawdziwej miłości do Ojca w naszym własnym życiu musi rozpocząć się już teraz ... u stóp Krzyża ... kiedy owinięci płaszczem pokory mówimy: "Bez Ciebie, Panie ... jestem niczym".
Spędź trochę czasu w najbliższych dniach w cichej kontemplacji i spróbuj ocenić, gdzie jesteś w swojej relacji z Bogiem. Piękno naszej wiary polega na tym, że niezależnie od rodzaju miłości, którą okazywaliśmy Mu przez całe nasze życie, wciąż możemy patrzeć na Jego Drogocenny Krzyż i bezpośrednio widzieć wieczną i bezwarunkową Miłość, jaką On ma dla całego Jego stworzenia.

Niech Pan da nam miłość do Niego i do siebie nawzajem ... Amen.

O. Gabriel Bilas

za: pravmir.com