publicystyka: Ślepy od urodzenia i ślepi duchowo

Ślepy od urodzenia i ślepi duchowo

tłum. Michał Diemianiuk, 14 maja 2018

Długo nie rozumiałem przypowieści o ślepym od urodzenia. Nie rozumiałem objaśnienia Jezusa. I nic w tym dziwnego, przecież jaka ogromna różnica jest między nami a Jezusem! My staramy się przejść jak najszybciej obok Łazarzy tego świata, nie mając sił znieść ich cierpień, wobec których jesteśmy bezsilni. Nie mamy pieniędzy, nie mamy sił, serca też nie mamy – nie mamy niczego przed obliczem tych cierpień. I tak uciekając od Łazarzy, uciekamy także przed własną marnością.

Tak i uczniowie, nasi wysłańcy przebywający obok Boga, pytali Jezusa:

- Nauczycielu, kto zgrzeszył: on czy jego rodzice, że on urodził się ślepym (por. J 9, 2)?

Kiedy nic nie możesz, to zaczynasz zajmować się mędrkowaniem, pytasz o przyczynę, a kiedy przyczyna jest w grzechu, zajmujesz się moralizatorstwem. Jak by tam nie było, ale, nawet skuci bezsilnością, staramy się podjąć jakąś prewencyjną miarę. Tego, co przecierpieli inni, ty możesz nie przecierpieć, jeśli unikniesz ich błędów.

Widać, że Jezus rozmawiał z uczniami o tej katastroficznej sile, którą władają grzechy, błędy, dokonywane przeciwko życiu, ta tendencja do okaleczenia życia człowieka i dobijania go w mroku ślepoty i innych cierpień. A teraz popatrzcie na różnicę między nami a Boskością Jezusa. Jezus był i jest Bogiem. Wielu nie znało i wielu nie będzie znało aż do końca świata, że Jezus to Bóg (ponieważ nie chcą znać). A te cudowne uzdrowienie ślepego od urodzenia służy jako dowód Jego Boskości i wskazuje człowiekowi na granice jego siły i wiedzy.

My obchodzimy z boku Łazarzy, a Jezus znał ich i wzywał do Siebie. On znał Natanaela, kiedy ten był jeszcze małym dzieckiem, którego ukryto pod liśćmi figowca przed gniewem Heroda. On i teraz znał tego ślepego jeszcze zanim ten się urodził, i odkrywa nam i jemu tajemnicę Bożą: że on urodził się ślepym nie za swoje grzechy i nie za grzechy rodziców, a żeby na nim objawiły się dzieła Boże.

W innych okolicznościach Jezus wyznaje, że był przed Abrahamem (por. J 8, 58), a innym razem – że był jeszcze zanim powstał świat (por. J 17, 5). A jest taka ikona, na której Jezus jest przedstawiony jako stwarzający Adama. I tak to jest: „Wszystko przez Niego się stało, i bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało” (J 1, 3).

Stworzyć żywe oczy z ziemi i śliny – to już nie dzieło człowieka, a dzieło Boga. Uzdrowić oczy, zdjąć z nich bielmo mogą i lekarze, ale uczynić nowe oczy, przy czym z takiego materiału, i posłać ślepego od urodzenia obmyć się w wodzie Siloamu – to mógł uczynić tylko Ten, Kto własnymi rękoma stworzył Adama z ziemi.

Oto w czym jest sens uzdrowienia ślepego od urodzenia: Bóg Ojciec objawia światu Boga Syna jako Stwórcę świata i Stwórcę życia. W odpowiedzi na tę wolę Ojca rozgorzał Duch Jezusa, On przyjął to pragnienie jako Swoje, jako Swoją misję w świecie, jak świecenie jest właściwością ognia który wybuchnął! To wola Ojca rozgorzała w Duchu Jezusa, przez Niego jaśniejąca światu prawdą.

Jezus, wiedząc, że ślepy – to człowiek, przez którego Ojciec dokona objawienia światu Syna jako Stwórcę życia, znając wolę Ojca, którą On przyswoił Sobie jako misję Swojego ziemskiego życia (oto przykład dla nas, ziemskich), w tej Boskiej pewności splunął na ziemię, i zamieszał glinę, i pomazał oczy ślepemu, to znaczy otwory jego oczodołów, i powiedział:

- Idź, obmyj się w sadzawce Siloam (J 9, 7).

I ten poszedł, umył się i powrócił widzący.

Jednakże dzieło Boże nie ogranicza się do oczu, potrzebujących naprawy. Chociaż dla nas, ludzi, już to by było przekonujące z tego prostego powodu, że do dzisiejszego dnia nauka stworzyła rożne urządzenia podobne do oka – aparat fotograficzny i inne – ale obdarzyć życiem chociażby ziarenko pszenicy lub jajeczko muchy nauka tak i nie dała rady.

Królestwo życia jest Królestwem Bożym. Natura życia, jego zrodzenie i podtrzymanie zależy od Boga, jego Stwórcy, do skończenia świata: „Gdy rękę swą otwierasz, sycą się dobrami. Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój; gdy im oddech odbierasz, marnieją i powracają do swojego prochu” (Ps 104 [103], 28-29). Tak więc poznajemy swoje granice – i poznajemy Boga.

Dzieła Boże, które wszystkie są cudami życia, wywołują u ludzi wiele zdziwień. Tak się stało i ze ślepym od urodzenia, który cudem odzyskał wzrok. Sąsiedzi i znajomi jego, którzy widzieli go ślepym, zdziwili się i niedowierzali, pytając się nawzajem o niego:

- A kto to; on czy ktoś inny, podobny do niego?

On zaś mówił:

- To ja!

Jednak ludzie tak łatwo nie wychodzą z niedowierzania. Wyznanie człowieka o Człowieku, zwanym Jezusem, i Który stworzył mu oczy z ziemi, nie przekonało ich wcale. Dlatego zaprowadzili go na przesłuchanie do faryzeuszy w świątyni. A był szabat, dzień bardzo skrupulatnie przestrzegany przez faryzeuszów. W ten sposób, przesłuchanie już od samego początku było skierowane na złe zakończenie. Oto znowu on, starotestamentowy Jakub, walczący z Bogiem! Ale oto i ślepy od urodzenia, przemieniony w misjonarza.

Nastąpiła wymiana pytaniami i odpowiedziami o tym, jak nastąpiło odzyskanie wzroku, i o Tym, Kto dał ślepemu wzrok. Ślepy bronił Tego, Kto darował mu oczy. Faryzeusze zaś bluźnią Mu, mówiąc, że jest grzesznikiem, chociaż niektórzy z nich przyznawali, że grzeszny człowiek nie może dawać wzroku ślepym.

Nie osiągnąwszy niczego, wezwali rodziców ślepego. Oni, zastraszeni przez faryzeuszy, świadczą tylko o tym, że ten ślepy od urodzenia jest ich synem. A jak on teraz widzi i kto dał mu wzrok, oni nie wiedzą. Oni odmawiają wyznania Boga, pozostawiając całą łaskę wyznawania swojemu synowi, gdyż jest pełnoletni. Tak więc niech mówi sam o sobie!

Rzecz w tym, że Żydzi uzgodnili między sobą, aby wygnać z synagogi każdego, kto wyzna, że Jezus jest Mesjaszem, czyli Synem Bożym, oczekiwanym przez narody. Wiedzieli o tym wszyscy, więc i rodzice ślepego, dlatego oni nie dali wyraźnej odpowiedzi, że tam, gdzie nie było oczu od urodzenia, tylko Sam Bóg mógł je wstawić.

I tak, drugi raz wezwali człowieka, który był ślepy, i zaczęli zmuszać go, w imię Boże, aby powiedział złe słowo o Jezusie, jakoby On był grzesznikiem. Jednakże on tego nie powiedział. I znowu zmusili go, aby opowiedział o swoim uzdrowieniu. Ten człowiek pozwolił sobie wtedy na pytanie, które doprowadziło ich do wściekłości:

- Dopiero co wam powiedziałem, a wy nie słyszeliście? Co wy, znowu chcecie o tym posłuchać? Może wy też chcecie zostać Jego uczniami (por. J 9, 27)?

I wtedy Żydzi rzucili się na niego z krzykiem, nie mniej jednak mówiąc prawdę:

- To ty jesteś Jego uczniem, „a my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że z Mojżeszem rozmawiał Bóg, o Tym zaś nie wiemy, skąd On jest” (J 9, 28-29).

W innych okolicznościach oni byli jeszcze bardziej niepowściągliwi w gniewie, mówiąc o Jezusie, jakoby był On od diabła (por. Mt 12, 24). Taki jest grzeszny człowiek: kiedy bijesz jego biesy, to zaczyna mówić tobie, że ty masz biesa. Tak sprawa dochodzi do tego wywróconego na lewą stronę umysłu, który rodzi uprzedzenia w głowach faryzeuszy i który przeszkadza im wiedzieć, skąd jest Jezus.

Człowiek, który otrzymał cielesne zdrowie, swoim wyznaniem Boga odnajduje i duchowy wzrok, i słyszymy jedno z najpiękniejszych wyznań wiary:

- „W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić” (J 9, 30-33).

To była twarda jak skała wiara tego nowego misjonarza Chrystusa.

I tak, faryzeusze widząc, że nic nie mogą uzyskać od niego, zaczęli go rugać:

- Ty cały urodziłeś się w grzechach, i co, będziesz uczyć nas, sprawiedliwych, tajemnic Bożych? – i wygnali go precz.

Oto tragizm sytuacji: ślepy odzyskuje wzrok, a faryzeuszom zaćmiewa się umysł i oczy od wściekłości, zwróconej przeciwko niemu i Jezusowi. Zły duch trzyma ich za serce, żeby oni nie poznali Jezusa i żeby oczy ich duszy nie oświeciły się. Jezus uzdrowił ślepotę oczu, ale nie mógł uzdrowić ślepoty ze złości, na którą nie ma lekarstwa, ale jest kara.

I tak, popatrzmy, jak zupełny jest wzrok ślepego od urodzenia, i jaka jest zupełna ślepota duchowa faryzeuszy.

Kiedy Jezus usłyszał, że ślepego wygnano z synagogi, znalazłszy go, powiedział:

- Czy ty wierzysz w Syna Bożego?

A on zapytał:

- A kim On jest, Panie, żebym w Niego wierzył?


Jezus powiedział mu:

- Widziałeś Go. To jest Ten, który mówi z tobą.

On zaś powiedział:

- Wierzę, Panie! – i oddał Mu pokłon (por. J 9, 35-38).

Ten człowiek, przez którego Bóg miał objawić światu Swego Syna jako Stwórcę życia, uczynił mu z gliny parę oczu, stał się godny objawienia od Boga o Jezusie jako o Synu Bożym przez świadectwo Samego Boga.

Nieczęsto Jezus objawiał Siebie, jako Syna Bożego. Za pierwszym razem Samarytance, za drugim razem ślepemu od urodzenia, a za trzecim razem – uczniom przez Swoimi chwalebnymi Mękami. Być może, to świadectwo Boga w tym świecie było zwrócone do niego za to, że on w cierpliwości znosił swoją niezawinioną ślepotę, i za to, że on wyznał Jezusa, jako Boga, przez Jego bluźniercami, i dlatego Chrystus uczynił go godnym Boskiego objawienia.

Być ślepym i cudownie otrzymać parę oczu – to wielka radość życia, szczęśliwe wyjście z mroku, pojawienie się w światłości tego wieku. Być ziemskim człowiekiem i postanowić wyznać Boga za wszelką cenę, chociażby cię wyśmiewali – to jeszcze większa radość, która może doprowadzić do otwarcia duchowych oczu, oczu wiary, żebyś widział Jezusa, żeby tobie objawił się Jezus, Syn Boży, będący z nami przez wszystkie dni do skończenia wieków.

Widzieć Jezusa – to szczęście, z którym nie równa się żadna ziemska radość, a zdarza się to od czasu do czasu i z pokolenia na pokolenie, żeby nie wygasła w ludziach pewność i istnieniu Boga.

Wiara w Boga i wyznanie Go – to jest wyjście duszy z mroku na światłość Bożą, zjawienie się w światłości wieku przyszłego. Oto pełne uzdrowienie! Oto nieustraszony misjonarz Jezusa!

Hieromnich Arseniusz (Boka)

za: pravoslavie.ru
fot. za: pravoslavie.ru